Tylko w tygodniu poprzedzającym święta Bożego Narodzenia odnotowano blisko 300 tysięcy zachorowań na grypę. Minister zdrowia Adam Niedzielski przyznaje, że to głównie skutek prawie dwóch lat izolacji uzasadnianej pandemią koronawirusa. W tym czasie ogromna część społeczeństwa nie miała kontaktu z patogenami, stąd też obecnie ma problemy z odpornością na różnego rodzaju wirusy.
W rozmowie ze stacją telewizyjną TVN szef resortu zdrowia był pytany między innymi o skalę zachorowań na grypę. Poinformował więc, że tylko w tygodniu poprzedzającym Boże Narodzenie odnotowano blisko 300 tys. jej przypadków. Dzienny przyrost zakażeń ma wynosić 40-50 tys., co według Niedzielskiego przypomina „najgorsze czasy pandemii”.
Z tego powodu panuje między innymi trudna sytuacja na rynku leków. Co prawda minister zdrowia twierdzi, że ich niedobór w aptekach ma charakter lokalny, tym niemniej jego resort stara się negocjować z producentami. Problemem ma być jednak zerwanie łańcucha dostaw, bo wiele medykamentów było produkowanych w Chińskiej Republice Ludowej.
Interesująca wydaje się być jednak przyczyna tak dużej zachorowalności na grypę. Niedzielski w tej kwestii nie pozostawia złudzeń: epidemia jest związana z politykę lockdownów uzasadnianych pandemią koronawirusa. – Dwa lata izolacji spowodowały, że nie mieliśmy normalnego kontaktu z patogenami, w związku z tym nasze układy odpornościowe się odzwyczaiły od wirusa, chociażby grypy – twierdzi minister.
Do kwestii zachorowań na grypę odniósł się też wiceminister zdrowia Waldemar Kraska. W rozmowie z Polskim Radiem przyznał, że „jeszcze nie jesteśmy w szczycie zachorowań”, a w przeciągu ostatnich trzech miesięcy zdiagnozowano ją u blisko dwóch milionów Polaków.
Na podstawie: interia.pl, polskieradio.pl.