Prezentujemy nadesłany tekst młodego, 13-letniego publicysty,  poddając go pod ocenę Czytelników.Od kilku lat, zwłaszcza w Wielkiej Brytanii, trwa akcja organizowana przez FIFA z dumnym hasłem „Say no to racism”. Inicjatywa w zasadzie godna pochwały, rasizm na boiskach i stadionach piłkarskich pojawiać się nie powinny. I właściwie jakby to był tekst o założeniach tej akcji to można by go już tak zakończyć, dopisując jedynie kilka pustych i wytartych frazesów robiąc z tego pieśń pochwalną. Nie w tym jednak rzecz i nie to chcę dzisiaj przekazać.

Zależy mi na napiętnowaniu tego, jak z braku tolerancji dla odmienności robi się najważniejszy problem piłki nożnej. W Anglii, gdzie wszyscy odczuwają to najbardziej, nikt nie zauważa, że na trybunach widać kolorowe mozaiki złożone z różnorodnych twarzy kibiców, a 30 procent zawodowych graczy to czarni. Im mniej jest na stadionach rzeczywistych przejawów rasizmu, tym walka z nimi staję się jeszcze powszechniejsza i wzmożona.

Piłkarze na boiskach wyzywali się, wyzywają i wyzywać będą. Tak samo jak się faulowali i dalej analogicznie. Nikt z tego nie robi wielkiego problemu, dopóki nagle nie znajdzie się jakiegoś elementu „rasizmu” czy „homofonii”. Paradoksem wydaję się sprawa Johna Terrego, który rzekomo nazwał obrońcę Queen Park Rangers, Antona Ferdinanda, „pier…ną czar­ną p…dą” i został posądzony o przestępstwo na tle rasowym.

Drugim przykładem niech będzie na pewno znana wszystkim sprawa Patrica Evry i Luisa Suareza. Angielski Związek Piłki Nożnej opracował 100-stronnicowy raport na temat ledwie trzyzdaniowej wymiany zdań pomiędzy piłkarzami. Urugwajczyk za użycie słowa „negro” dostał osiem meczów kary! Zawodnicy na boisku brutalnie kopią się po nogach i rzadko kiedy kara za naprawdę brutalny faul przekracza pięć-sześć meczów. Każdy z nas nie raz grał w piłkę, choćby amatorsko. W nerwach i emocjach, które wyzwala piłka nożna mówi się różne rzeczy i to, że do kogoś powiemy „pedale” nie jest skutkiem bardzo długich i złożonych przekonań na temat homoseksualistów, a jedynie chwilowym napadem słownej agresji wywołanej boiskową sytuacją.

Nie chcę, aby zrozumiano mnie źle. Nazywanie kogoś w ten sposób jest po prostu przejawem skrajnego chamstwa. Nieco usprawiedliwionego, ale jednak chamstwa. Ale na miłość boską – nie doszukujcie się tu rasizmu czy homofobii! Bądźmy konsekwentni i jeżeli dajemy przyzwolenie, akceptację oraz tolerujemy kopanie się po kostkach i wzajemne lżenie sobie to czemu „wy….dalaj ty p…ale”, które w żadnym wypadku nie jest homofobią, a jedynie wybuchem gniewu i efektem emocji, miałoby być surowo karane ośmioma meczami czy postępowaniem w sądzie?

Nie zrozumieją tego jednak ludzie, którzy nie znają futbolu od podszewki. Nie uczęszczają na mecze, nie są przesiąknięci tą wspaniałą atmosferą, klimatem. Nie kochają futbolu. Dla nich zawsze agresja będzie agresją, nienawiść nienawiścią, a to, że po meczu nikt o głupim łokciu w twarz czy wyzwiskach na boisku nie pamięta jest nieważne.

I na koniec chciałoby się jakoś to wszystko podsumować, dobrze spuentować, ale myślę, że wystarczy jedno słowo – kasa. Naszym ukochanym sportem, tak jak wszystkim, rządzi pieniądz i nic nie poradzimy na to, że media pod publiczkę wszędzie robią afery z głupiego wyzwiska rozdmuchując maksymalnie sprawę. Przecież przemoc, nietolerancja i wszystko co złe lepiej się sprzedaję.  Taki już ten świat…

Przemek