Norweska telewizja podkreśliła, że Unia Europejska znajduje się obecnie w środku największego kryzysu, ale być może właśnie to skłoniło noblowski komitet do uhonorowania jej w ramach wsparcia. Norwegia, a więc kraj w którym działa Komitet Noblowski, odrzuciła ofertę przystąpienia do UE w 1972, a następnie w 1994 roku. Ostatnią organizacją, która nagrodzono Pokojową Nagrodą Nobla była uhonorowana 13 lat temu francuska grupa Lekarze Bez Granic. Oficjele unijni wyrazili swoją orgomną radość z przyznania nagrody ich organizacji. Jako „wspaniałą wiadomość” okresliła to kanclerz Niemiec Angela Merkel, „dogłębnie wzruszony i zaszczycony” poczuł się też przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz, zachwyceni byli wszyscy związani z działaniem i propagowaniem UE. Całkowicie inaczej zareagowali sceptyczni komentatorzy oraz obywatele UE, nie mogący zrozumieć motywacji obdarzenia tej organizacji nagrodą. Przyznanie nagrody Unii Europejskiej nazywane było skandalicznym, bezsensowym, bezpodstawnym. Podkreślano także spadek wartości tego wyróżnienia, przyznawanego z pobudek politycznych i propagandowych.
Znany amerykański dziennikarz prowadzący programy finansowe (m.in. dla serwisów Russia Today, BBC czy Press TV) określił PNN jako przyznawaną „technokratycznym potworom”. W swoim komentarzu powiedział, że wygląda to jak „przyznanie nagrody Frankensteinowi, za bycie najlepszym ostatnio stworzonym potworem”. Zasugerował także, aby następnym jej laureatem została firma Monsanto, amerykański gigant biotechnologiczny zajmujący się produkcją toksycznych środków ochrony roślin i nasion GMO, który odpowiedzialny był także za produkcję bojowych środków chemicznych (m.in. używanych w Wietnamie dioksyn). Podobne sugestie można usłyszeć z wielu źródeł. Być może kolejną organizacją, która doczeka się nagrody pokoju będzie NATO – agresywny pakt, który co kilka lat napada i okupuje kolejne kraje niepodporządkowane amerykańskim interesom? Przedsmakiem tego było uhonorwanie Baracka Obamy, lidera kraju, zaangażowanego w ostatnim czasie w dwie wojny i prawdopodobnie szykującego się, wraz z Izraelem, do kolejnego konfliktu. Prezydent USA odznaczony został za „nadzwyczajne wysiłki na rzecz wzmocnienia międzynarodowej dyplomacji i współpracy między narodami” (!).
Krytycy decyzji Komitetu Noblowskiego zwracają tez uwagę na jak najbardziej realną możliwość rozpadu Unii Europejskiej, którą właśnie odznaczono za „jednoczenie”. Nagroda dla UE jest krytykowana także przez aktywistów na rzecz praw człowieka i swobód obywatelskich, które, mimo, że w ogólnej świadomości obywateli UE stanowią jedną z jej podstaw, są często przez nią łamane lub ograniczane.
Lista laureatów PNN zawiera kilka kontrowersyjnych postaci, warto przypomnieć kilka z nich i ich „zasługi”. W 1973 roku PNN otrzymał Henry Kissinger, ówczesny amerykański Sekretarz Stanu, zamieszany w zbrodnie wojenne w Ameryce Łacińskiej i południowowschodniej Azji. Opór wielu komentatorów wywołało nagrodzenie w 1994 roku byłego lidera palestyńskiego Jasera Arafata, którego określano „skruszonym terrorystą z przeszłością pełną przemocy”. Arafat wraz z ówczesnym premierem Izraela, Icchakiem Rabinem oraz Szimonem Perezem, otrzymali ją za starania na rzecz negocjacji palestyńsko-izraelskich, które poskutkowały porozumieniem z Oslo. Jednak inni laureaci z podobną przeszłością nie wzbudzali już takich emocji i kontrowersji. Przykładem nagrodzonego terrorysty może być Menachem Begin, żydowski ekstremista, który nagrodzony został w 1978 roku. Begin był przywódcą terrorystycznej organizacji syjonistycznej Irgun, odpowiedzialnej za szereg krwawych zamachów. Jedną z najgłośniejszych akcji Irgunu był zamach na Hotel Króla Dawida w Jerozolimie, w którym życie straciło 91 osób a 45 zostało rannych. Działacze Irgunu brali też udział (w ramach Hagany, organizacji będącej podwaliną dzisiejszej izraelskiej armii) w masakrze ludności cywilnej w Dir Jassin, gdzie zamordowali 254 osoby. Begin był także premierem Izraela. PNN otrzymał za negocjacje pokojowe z Egiptem.
Kolejny, owianym legendą i uwielbianym przez świat laureatem PNN jest były prezydent Republiki Południowej Afryki, Nelson Mandela. Jest to postać ciesząca się skrajnym uwielbieniem mediów, postać, którą uczyniono symbolem dobra i pokoju, walki o równe prawa. Za swój udział w obaleniu apartheidu otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla w 1993 roku (3 lata wcześniej został laureatem jej sowieckiego odpowiednika – Międzynarodowej Leninowskiej Nagrody Pokoju). Mandela był przywódcą zbrojnego ramienia Afrykańskiego Kongresu Narodowego (ANC), czyli „Włóczni Narodu” (Umkhonto We Sizwe), organizacji odpowiedzialnej za szereg zamachów oraz aktów sabotażu. Organizacja ta brała także udział w represjonowaniu czarnej ludności niepopierającej demontażu systemu segregacji. „Rażącym pogwałceniem praw człowieka” nazwała te działania bojowników ANC powołana później Komisja Prawdy i Pojednania. Poprzedzające wybory, w których zwyciężył ANC, starcia pochłonęły życie 20 tysięcy osób. Mandela nigdy nie potępił przemocy stosowanej przez jego organizację.
Są to jedynie „pierwsze z brzegu” przykłady ludzi, którzy znani są dziś światu jako działacze pokojowi i autorytety. Ciężko nie mieć wątpliwości, co do prestiżu nagrody przyznawanej takim ludziom i ciężko oprzeć się wrażeniu, że jest ona zawsze motywowana politycznie i ma służyć celom propagandowym. Tak w przypadku byłych terrorystów, jak i organizacji typu UE, które wątpliwym prestiżem nagrody chce dziś ratować i reklamować Komitet Noblowski.