W wywiadzie dla włoskiego dziennika Corriere Della Sera David Irving powiedział, że jeśli w Polsce przeciwko uczestnikom zorganizowanej przez niego wycieczki po miejscach związanych z drugą wojną światową zostanie użyta siła, to będą to metody nazistowskie. Środowiska żydowskie w Polsce i Wielkiej Brytanii wspierane przez tzw. „antyfaszystów” oraz różnej maści stróżów dogmatu holocaustu, podejmują próby uniemożliwienia Irvingowi wstępu np. do obozów koncentracyjnych. Podjęcie „stosownych kroków” przeciwko wizycie historyka w Auschwitz zapowiedziała dyrekcja muzeum. Dyrektor Piotr Cywiński zapowiada wręcz próby „maksymalnego utrudnienia” wizyty Irvinga w obozie. Podkreślił on, że czeka tylko na moment gdy będzie mógł wezwać do interwencji policję.
Wizycie historyka w Polsce towarzyszy zainteresowanie nie tylko dyrekcji muzeów i mediów ale również służb specjalnych, które według Cywińskiego patrzą Irvingowi na ręce i czekają na najmniejszy błąd. Odgraża się również jeden z najbardziej reklamowanych medialnych „autorytetów”, Władysław Bartoszewski, zapowiadając, że w wypowiedziach Irvinga będzie wyszukiwać się złamania prawa o tzw. kłamstwie oświęcimskim czyli karze za wyrażanie własnej opinii na temat holocaustu. Media opisując sprawę wizyty Irvinga w Polsce przypominają o tym, że został on uznany „kłamcą oświęcimskim” w Austrii, gdzie kompromitujący ten kraj i jego wymiar sprawiedliwości wyrok spowodował zamknięcie historyka w więzieniu. Irving powiedział, że zatrzymanie go w Polsce będzie podobną kompromitacją.
W sprawę zaangażowało się również kontrowersyjne Centrum Simona Wiesenthala, którego szef Efraim Zurrof poucza polskie władze co powinny zrobić z niepokornym historykiem: „zatrzymać i wyrzucić z kraju”.