Nie ma co ukrywać – mamy do czynienia z duetem najlepszych marketingowców wśród polskiej prawicy. Jacek Bartosiak i Piotr Zychowicz potrafią odpowiednio trafić do odbiorców, wywołując zaciekawienie lub kontrowersje. Nie powinno więc dziwić, że ich wspólna publikacja została okraszona „clickbait’owym” tytułem przywodzącym na myśl tabloidowe portale szukające taniej sensacji.
„Nadchodzi III wojna światowa” to niemal wyłącznie (właściwie poza jednym niepublikowanym wcześniej rozdziałem) zapis rozmów pomiędzy oboma autorami, które bez większego problemu można odnaleźć w serwisie YouTube. To nie pierwszy zresztą manewr tego typu ze strony Bartosiaka. Mecenas kilka lat temu wydał zapis swoich internetowych wykładów w formie fatalnej zresztą pod względem edytorskim książki „Przyszłość jest prologiem”.
Jak nietrudno się domyśleć mamy do czynienia z publikacją z pogranicza geopolityki, historii stosunków międzynarodowych, wojskowości i… science fiction, o czym będzie zresztą nieco później. Bartosiak dyskutuje więc z Zychowiczem o prawidłach geopolityki, bardzo często przechodząc niestety do swoistego determinizmu geograficznego.
Każda osoba mająca do czynienia z publikacjami szefa Strategy&Future nie powinna być zresztą tym zaskoczona, bo od początku swojej kariery trzyma się on kurczowo map (także tych „mentalnych”) oraz starych pism geopolitycznych. W praktyce do Bartosiaka nie docierają więc głosy krytyczne wobec geograficznego determinizmu. Tak wychodzi z mapy i koniec, inne czynniki w zasadzie się nie liczą.
Prowadzi to poniekąd do zabawnych sytuacji, gdy Bartosiak przez większą część książki rozprawia o spodziewanym ataku Rosji na Polskę i kraje bałtyckie, aby jednocześnie twierdzić, że Rosja jest zbyt słaba i tym samym niezainteresowana okupacją innych państw. To nie jedyna nieścisłość w jego rozumowaniu. Mecenas jest z jednej strony przeciwnikiem szafowania polską krwią, a z drugiej nie widzi sensu w inwestowanie w obronę przeciwlotniczą, bo i tak w razie konfliktu zostaniemy zasypani gradem rakiet.
Warto w tym miejscu wrócić do wspomnianego już science fiction. Do tego gatunku można zaliczyć rozważania na temat ewentualnej wojny w kosmosie. Owszem, jest on coraz bardziej eksploatowany, nie tylko zresztą przez mocarstwa, a nieprzypadkowe było choćby powołanie Sił Kosmicznych jako kolejnego rodzaju Sił Zbrojnych Stanów Zjednoczonych. Czy można jednak snuć już teraz na poważnie tezy o budowie przez Chińczyków schronów na księżycu?
Nieuczciwa byłaby jednak tylko krytyka publikacji. W wielu miejscach z autorami trudno się nie zgodzić, choć nie oni pierwsi zwracają uwagę na chroniczną krótkowzroczność polskich „elit”. Bartosiak mimo niektórych abstrakcyjnych teorii daje też pokaz realistycznego myślenia o stosunkach międzynarodowych, w których liczy się siła i interesy, a nie wzniosłe intencje.
Słuszna jest zwłaszcza jego krytyka uzależnienia Polski od Stanów Zjednoczonych. Od dawna zwraca on uwagę na bezalternatywność polskiej polityki zagranicznej, brak asertywności wobec Amerykanów czy kupowanie od nich sprzętu wojskowego nie wedle potrzeb Wojska Polskiego, ale z chęci kupienia sobie przychylności USA. Współautor omawianej książki żałuje także niewykorzystywanego potencjału współpracy z Chińską Republiką Ludową.
Trzeba również oddać Bartosiakowi, że stara się kontrować naiwne postulaty Zychowicza. Autor kilku kontrowersyjnych książek historycznych zbyt mocno przyswoił sobie nauki swojego ideowego mistrza, Władysława Studnickiego, zarażając się od niego germanofilią. Zychowicz jest więc zwolennikiem bezwarunkowego oparcia się o Niemcy, chociaż Bartosiak przypomina o ich mizernym potencjale militarnym.
Zalety nie są jednak w stanie przysłonić wad książki. Nie chodzi jedynie o wartość merytoryczną czy poglądy obu autorów. Bartosiak i Zychowicz zbyt często się powtarzają, odbiegają od tematu uciekając w dygresje i wydają się publikować część rozmów tylko w celu podbicia ilości stron i tym samym ceny książki. Trudno więc uznać „Nadchodzi III wojna światowa” za coś więcej niż kolejny zabieg marketingowy.
M.