Protestujący we wtorek rolnicy są oburzeni nasłaniem na nich kontrolerów z Państwowej Inspekcji Sanitarnej. Przedstawiciele Sanepidu chcieli zbadać posiłki wydawane podczas jednej z blokad, ale odstąpili od kontroli z powodu obecności mediów. Rolnicy zauważają, że inspektorzy Sanepidu nie są równie chętni do interwencji, gdy do Polski przyjeżdżają wątpliwej jakości produkty z Ukrainy.
Nawet kilkaset osób wzięło udział we wczorajszej blokadzie polsko-ukraińskiego przejścia granicznego w Dorohusku. Podobnie jak w wielu innych miejscach kraju, protestujący rolnicy rozłożyli namiot, w którym zainteresowane osoby mogły posilić się posiłkami przygotowanymi przez wiejskie gospodynie.
Według relacji Wirtualnej Polski, w pewnym momencie pod namiotem pojawił się samochód Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Wysiadły z niego… kontrolerki Państwowej Inspekcji Sanitarnej, które chciały skontrolować żywność. Ostatecznie odstąpiły od czynności, gdy w namiocie pojawili się dziennikarze.
Zdaniem demonstrujących rolników celowo nasłano na nich Sanepid, aby zniechęcić ich do organizowania blokad. Zauważyli przy tej okazji, że przedstawiciele państwowych instytucji nie zajmują się tak ochoczo transportami z Ukrainy. Tymczasem w samym Dorohusku na bocznicy kolejowej od kilku miesięcy ma znajdować się zgniła kukurydza.
Na podstawie: wiadomosci.wp.pl, sad24.pl.
Zobacz również: