Rada Muzułmanów Wielkiej Brytanii wyraziła swoje zaniepokojenie wynikami czwartkowych wyborów parlamentarnych. Jej zdaniem „islamofobia” może stać się częścią polityki rządu Partii Konserwatywnej, przed czym przestrzega także wpływowa polityk Torysów pochodzenia pakistańskiego, obawiająca się poparcia dla ugrupowania ze strony aktywistów znanych ze swojej niechęci do muzułmanów.
Pod specjalnym oświadczeniem Rady Muzułmanów Wielkiej Brytanii podpisał się jej przewodniczący, Harun Khan. Zauważył on, że Partia Konserwatywna pod przewodnictwem premiera Borisa Johnsona cieszy się poparciem większości społeczeństwa, ale jednocześnie powoduje ona strach pośród wyznawców islamu na Wyspach Brytyjskich. Kampania przed czwartkowymi wyborami miała bowiem cechować się dużą „bigoterią”.
Ma być ona obecna w całej brytyjskiej polityce i w samej partii rządzącej, dlatego muzułmanie martwią się, że obecne brytyjskie władze gotowe są używać do swoich celów „islamofobii”. Jednocześnie Khan wyraził nadzieję na realizację zapowiedzi Johnsona, który ma uważać wszystkich mieszkańców Wielkiej Brytanii za jeden naród. Z powodu głębokich podziałów szef tamtejszych muzułmanów wezwał premiera i wszystkich przywódców politycznych do działań na rzecz jedności narodowej.
Niepokój „islamofobicznymi” postawami wewnątrz Torysów wyraziła również mająca pakistańskie pochodzenie baronowa Sayeeda Warsi, była wiceprzewodnicząca partii i była minister. Stwierdziła ona, że konserwatyści „powinni zacząć naprawiać swoje relacje z muzułmanami”. Dodatkowo wyraziła ona zaniepokojenie poparciem dla rządu ze strony znanych krytyków islamu, takich jak bloger i założyciel Angielskiej Ligi Obrony (EDL), Tommy Robinson.
Na podstawie: mcb.org.uk, independent.co.uk.