Przeciwnicy ograniczeń związanych z koronawirusem podają jako przykład Szwecję, bo nie zdecydowała się ona na drastyczne kroki charakterystyczne dla większości państw na świecie. Tymczasem notuje ona dużo większą liczbę zgonów niż sąsiednie państwa nordyckie, a ponadto najprawdopodobniej będzie także bardziej odczuwała skutki ekonomiczne epidemii.
Szwedzka strategia opiera się głównie na założeniach, z których po zaledwie paru dniach zdecydowała się wycofać Wielka Brytania. Władze w Sztokholmie uważają więc, że umożliwienie rozprzestrzeniania się infekcji w społeczeństwie doprowadzi do nabrania przez nie „odporności stadnej”. Przede wszystkim szwedzcy politycy nie ukrywają motywacji finansowych stojących za ich decyzjami.
Najprawdopodobniej oba założenia okażą się być zupełnie błędne. Jeśli chodzi o liczbę ofiar wśród Szwedów nietrudno zresztą tego zauważyć. Według stanu na niedzielę, łącznie w całym kraju zmarło już nieco ponad 3,2 tys. osób. W tym samym czasie w Norwegii i Finlandii odnotowano tylko kilkaset zgonów, z kolei w Danii nieco ponad pół tysiąca. Norwegowie twierdzą zresztą, że w żadnym ze scenariuszy nie przewidują nawet zbliżenia się do liczby ofiar śmiertelnych w Szwecji.
Niewiele wskazuje na to, że Szwecja dzięki wspomnianej strategii osiągnie dużo lepsze wyniki gospodarcze w porównaniu do innych państw. Komisja Europejska szacuje, że szwedzka ekonomika zostanie dotknięta koronawirusem w dużo większym stopniu niż sąsiednie państwa utrzymujące zasady dystansu społecznego. W tym roku PKB Szwecji ma skurczyć się więc o 6,1 proc. Dla porównania w Norwegii, cierpiącej także z powodu kryzysu na rynku ropy naftowej, współczynnik ten wynieść ma 5,5 proc.
Ponadto oczekuje się, że na koniec roku bezrobocie w Szwecji wyniesie blisko 9,7 proc. W Norwegii prognozuje się jego skok do 7,1 proc., z kolei w Danii do niecałych 6,4 proc. Ma mieć to związek głównie z dużym spadkiem wydatków konsumpcyjnych szwedzkiego społeczeństwa.
Na podstawie: friatider.se.