Ponad tysiąc osób wzięło udział w tegorocznej Kolumnie Nacjonalistycznej, która od kilku lat towarzyszy Marszowi Niepodległości w Warszawie, gromadząc tłum...
Read More
Sześćdziesięcioro wiernych zgromadziło się na wieczornej mszy w Dzień Zaduszny, w kościele Saint-Jaques, znajdującym się w dystrykcie Viguier francuskiego miasta Carcassonne. Napastnicy wtargnęli do świątyni podczas trwającego nabożeństwa i obrzucili zebranych wpierw obelgami, a następnie „argumentami” cięższego kalibru w postaci kamieni, wykorzystali także broń niekonwencjonalną, czyli… szyszki. Kamienie raniły kilka osób, a także uszkodziły stojącą najbliżej wejścia statuę Matki Boskiej, która, jak się zdaje, była głównym celem ataku. Dwóch wiernych podjęło pościg za wyrostkami, jednak nie zdołali ich dognić.
Sprawa została zbagatelizowana przez policję, której przedstawiciel oświadczył, że chodzi o „głupi wybryk kilku nastolatków”. Innego zdania jest prokurator, który podkreślił, że podchodzi bardzo poważnie do tego typu przejawów agresji na tle religijnym. Na tak radykalne, w przypadku państwowego oficjela, deklaracje mogą mieć wpływ statystki, które mówią, że od początku roku ataków na katolickie miejsca kultu i cmentarze było już ponad pół tysiąca. Nie obyło się także bez tradycyjnego w takich przypadkach potępienia ze strony wspólnoty muzułmańskiej, tym razem wygłoszonego ustami Abdallaha Zekri z Francuskiej Rady Wiary Muzułmańskiej.
Media, z nielicznymi wyjątkami, zdają się pomijać kontekst tego pozornie błahego wybryku. W dystrykcie Viguier większość stanowią domy socjalne zamieszkałe przez imigrantów przybyłych do Francji głównie z krajów muzułmańskich. Mieszkający w takich dzielnicach chrześcijanie, czy nawet szerzej – niemuzułmanie, są narażeni na szykany i ekspulsję. Wszystko odbywa się na granicy prawa i opiera się, przykładowo, na hałasowaniu pod oknami czy uprzykrzaniu życia codziennego. Sprawcami na ogół są młodzi muzułmanie, którzy mają na swoje wybryki nieme przyzwolenie rodziców, a przeciwko sobie jedynie bezradne władze państwowe, które nie mogą i nie chcą interweniować w każdym przypadku zakłócenia ciszy nocnej w imigranckiej dzielnicy. Co więcej, jako że cała dzielnica składa się domów socjalnych, proces ten jest finansowany przez francuskiego podatnika.