Serbski minister obrony narodowej Nebojša Stefanović i rosyjski ambasador Aleksander Bocan-Karczenko odwiedzili część serbskich sił zmobilizowanych na granicy z Kosowem. Stefanović zapowiedział przy tej okazji, że podległe mu wojsko jest gotowe odpowiedzieć na wszelkie wyzwania związane z trwającymi prowokacjami ze strony kosowskich władz.
Od tygodnia na terenach Kosowa zamieszkiwanych przez mniejszość serbską przebywają funkcjonariusze specjalnej jednostki kosowskiej policji. Próbują oni egzekwować podpisaną kilkanaście lat temu umowę, zgodnie z którą po terytorium Kosowa nie mogą przemieszczać się samochody posiadające serbskie rejestracje. W związku z ich interwencją trwają protesty miejscowych Serbów.
Mogą oni liczyć na wsparcie samej Serbii. W weekend na granicę z Kosowem wysłano dodatkowe siły serbskiego wojska i policji, które zostały postawione w stan gotowości przez prezydenta Aleksandara Vučicia. W niedzielę żołnierzy odwiedzili serbski minister obrony, rosyjski ambasador oraz wysłannik do Serbii, rosyjski generał Aleksander Zinczenko.
Stefanović podczas konferencji prasowej stwierdził, że serbskie wojsko jest gotowe odpowiedzieć na wszelkie stojące przed nim wyzwania. Przede wszystkim skrytykował on rozmieszczenie kosowskiej policji w północnej części samozwańczej republiki. Szef serbskiego MON-u właśnie od wycofania jej funkcjonariuszy uzależnia możliwość podjęcia rozmów ze stroną kosowską.
Jednocześnie Stefanović starał się uspokoić kosowskich Serbów. Belgrad ma bowiem bardzo ostrożnie podchodzić do obecnych napięć z Prisztiną, ponieważ „jedna iskra może doprowadzić do eskalacji konfliktu, której nikt nie potrzebuje”. Tym samym Serbia nie pozwoli z jednej strony na żaden pogrom mniejszości serbskiej, ale z drugiej jest gotowa omówić deeskalację obecnej sytuacji.
Na podstawie: tanjug.rs, b92.net.
Zobacz również: