W ostatnich dniach obce państwa wznowiły swoje ataki na cele znajdujące się na terytorium Syrii. Niedzielnym popołudniem ostrzał tego kraju przeprowadziło więc izraelskie wojsko, w wyniku czego zniszczeniu uległ szpital w miejscowości Al-Kunajtira. Dwa dni później w wyniku nalotów „międzynarodowej koalicji” pod dowództwem Stanów Zjednoczonych miało zginąć siedemdziesięciu cywilów, którzy znajdowali się w obozie dla osób uciekających przed Państwem Islamskim.
Syryjskie media państwowe poinformowały, że Izrael przy użyciu czołgów dokonał ataku na cele znajdujące się w południowo-zachodniej części Syryjskiej Republiki Arabskiej. W zasięgu pocisków znalazły się więc miejscowości pokroju Dżubbata al-Chaszab i Tal al-Deria oraz las Jubat al-Haszab, tym niemniej najbardziej ucierpiała miejscowość Al-Kunajtira – izraelskie pociski zniszczyły w nim bowiem szpital.
Atak na Syrię usprawiedliwiał izraelski premier Benjamin Netanjahu, który twierdzi, że jego kraj robi „wszystko, co konieczne”, aby zwalczać „Iran i jego satelity” działające na terenie tego państwa. Według medialnych doniesień w wyniku niedzielnego ostrzału miało zginąć dwóch irańskich żołnierzy.
We wtorek kolejne naloty przeprowadziła natomiast „międzynarodowa koalicja”, czyli lotnictwo Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników. Pod przykrywką walki z Państwem Islamskim zbombardowała ona obóz dla uchodźców uciekających z terenów kontrolowanych przez ISIS, w wyniku czego miało zginąć blisko siedemdziesięciu cywilów. Liczba ofiar z okolic miasta Dajr az-Zaur może być jednak większa, ponieważ spora część z nich znajduje się w stanie krytycznym.
Na podstawie: sana.sy, timesofisrael.com.