Rada miasta Paragould w stanie Arkansas zatwierdziła w czwartek wysłanie w przyszłym roku na ulice miasta zmilitaryzowanych patroli policji. Policjanci w pełnym rynsztunku antyterrorystycznym i uzbrojeni w karabiny mają zapobiec fali przestępczości w mieście.
Według statystyk Paragould ma dwa razy większy niż średnia krajowa odsetek przestępstw, w tym gwałtów, włamań, kradzieży i napadów. Akcja podjęta przez władze miasta i policję jest usprawiedliwiana właśnie tymi danymi.
„Strach mieszkańców daje nam powód i pozwolenie na robienie tego” – mówił o pomyśle szef miejscowej policji, Todd Stovall. Mieszkańcy miasta będą musieli przyzwyczaić się do życia w mieście przypominającym strefę zmilitaryzowaną i widoku uzbrojonych patroli.
To jednak nie wszystko. Stovall chce powołać zespół policjantów do kontrolowania życia każdego w mieście. Według niego ma to „zniechęcać do popełniania przestępstw”. Stovall podczas spotkania w ratuszu powiedział prasie, że policja będzie zatrzymywać np. spacerującego obywatela, sprawdzać jego dokumenty, pytać gdzie się udaje i w jakim celu.
Stovall narzeka na to, że obecnie policjanci muszą podać powód kontroli i sprawdzenia dokumentów. Wspomina jednak, że skala przestępczości daje powód, aby policjant wiedział co robi lub zamierza robić napotkany mieszkaniec. „Możesz być na spacerze z psem, ale będziesz musiał to udowodnić” – dodaje burmistrz Mike Gaskill.
Wkrótce po ogłoszeniu tych planów burmistrza i policji, sprawa próby wprowadzenia w liczącym 25 tysięcy mieszkańców Paragould stanu wojennego, stała się głośna w całym stanie Arkansas. Szef policji wyjaśniał mediom na czym ma polegać kontrola, a raczej, jak to nazwał „współpraca” policji z obywatelami. Mówił, że najczęściej kontrola taka będzie jedynie nawiązaniem kontaktu z obywatelem, rozpytaniem o miejsce zamieszkania i problemy w nim. Stovall broni swoich pomysłów i kategorycznie zaprzecza, aby łamały one swobody obywatelskie bądź konstytucję USA.