Holenderskie służby bezpieczeństwa wzmocniły ochronę premiera Marka Rutte. Istnieją poważne obawy, że szef holenderskiego rządu znalazł się na celowniku działającej w tym kraju mafii narkotykowej. Specjalną ochroną objętych jest w sumie kilkadziesiąt osób mogących mieć związek ze schwytaniem przywódcy gangu imigrantów pochodzących z Maroko.
Rutte był dotąd znany z raczej beztroskiego podejścia do kwestii własnego bezpieczeństwa. Liberalny holenderski premier na ogół jeździ po Hadze rowerem, a ochroniarze obserwują go z dalszej odległości. Został jednak objęty wzmocnioną ochroną ze strony Królewskiej i Dyplomatycznej Służby Bezpieczeństwa (DKDB), zajmującą się bezpieczeństwem osób publicznych.
Holenderskie media twierdzą, że Rutte znajduje się pod baczniejszą obserwacją służb z powodu niepokojących obserwacji ze strony ochraniających go funkcjonariuszy. Mieli oni zauważyć gangsterów obserwujących szefa holenderskiego rządu, którzy w ten sposób analizowali możliwość przeprowadzenia skutecznego ataku na drugą najważniejszą osobę w państwie.
Polityk miał znaleźć się na celowniku mafii w związku z procesem Ridouana Taghego i jego prawej ręki, Saïda Razzoukiego. Obaj są liderami marokańskiej mafii zajmującej się przemytem i dystrybucją narkotyków, a także wieloma innymi przestępstwami.
DKDB objęła ochroną blisko kilkadziesiąt osób związanych z tą sprawą. Gang imigrantów z Maroka w 2019 roku zabił bowiem adwokata Dirka Wiersuma, natomiast w lipcu bieżącego roku po opuszczeniu studia telewizyjnego zastrzelony został dziennikarz śledczy Peter R. de Vries.
Na podstawie: forsal.pl, swissinfo.ch.