Kilkadziesiąt tysięcy osób przeszło w niedzielę ulicami Paryża, w manifestacji zorganizowanej przez „La Manif Pour Tous”. Demonstranci sprzeciwiali się możliwości adopcji dzieci przez pary homoseksualne, a także edukacji gender w szkołach.
Ruch społeczny organizujący manifestacje przeciwko żądaniom homoseksualistów narodził się już trzy lata temu, kiedy ulicami francuskiej stolicy przechodziło nawet po 200 tys. osób, które były zaniepokojone legalizacją „małżeństw” osób tej samej płci. Teraz zwolennicy tradycyjnej rodziny pojawili się w Paryżu na kilka miesięcy przed przyszłorocznymi wyborami prezydencki i parlamentarnymi.
Tegoroczna manifestacja z powodu zagrożenia atakami terrorystycznymi była dużo bardziej pilnowana przez policję, która sprawdzała, czy uczestnicy akcji nie mają ze sobą niebezpiecznych przedmiotów. Obrońcy tradycyjnej rodziny chcieli w głównej mierze zamanifestować swój sprzeciw wobec pomysłów lewicowego rządu (a przede wszystkim skrajnie lewicowej minister sprawiedliwości Christiane Taubira), które zakładają m.in. możliwość adopcji dzieci przez pary homoseksualne oraz wprowadzają edukację gender jako obowiązkowy przedmiot w szkołach. Dodatkowo zwolennicy ruchu „La Manif Pour Tous” opowiadają się za odwróceniem zmian, przeciwko którym pierwotnie protestowali, a więc za cofnięciem legalizacji „małżeństw” osób tej samej płci.
Na trasie przemarszu próbowali się pojawić również przeciwnicy normalnej rodziny, a więc grupy skrajnej lewicy oraz ukraiński Femen. Ogółem policja aresztowała 13 osób – sześć aktywistek Femenu oraz siedmiu uczestników lewicowej pikiety przeciwko „homofobii i rasizmowi”, którzy mieli mieć przy sobie narkotyki oraz broń białą.
Na podstawie: lefigaro.fr, europe1.fr, france24.com.