Władze Polskich Linii Lotniczych LOT podjęły decyzję o zwolnieniu prawie siedemdziesięciu osób, które brały udział w ubiegłotygodniowym strajku. Według włodarzy LOT-u protest był nielegalny, dlatego ukarano także liderów związków zawodowych oraz zapowiedziano wypłacanie premii łamistrajkom. Warto wspomnieć, iż za rządów „dobrej zmiany”, władze spółki z jej nadania stale próbują sekować pracowników domagających się poprawy warunków zatrudnienia.
Zgodnie z komunikatem PLL LOT, trwający od czwartku strajk części pracowników spółki jest nielegalny, stąd powoduje on konieczność odwoływania niektórych lotów, zaś wobec osób w nim uczestniczących mają zostać podjęte działania wymuszające na nich pokrycie szkół poniesionych z tytułu protestu. Dodatkowo LOT zdecydował się już na zwolnienia dyscyplinarne, które dotknęły 67 pracowników, a dowiedzieli się oni o utracie pracy za pośrednictwem wiadomości rozsyłanych pocztą elektroniczną.
Według medialnych informacji spółka planuje też wynagrodzić łamistrajków, którzy mają otrzymać dodatkowe wynagrodzenie w wysokości 50 proc. podstawowej stawki. Przedstawiciele związków zawodowych uczestniczących w strajku twierdzą, iż zwolnienia zostały przeprowadzone nielegalnie, dlatego domagają się pilnej interwencji premiera Mateusza Morawieckiego. Ręce od sporu umywa z kolei NSZZ „Solidarność”, powołując się przy tym wprost na animozje pomiędzy związkami zawodowymi.
Uczestnicy protestu trwającego od zeszłego czwartku domagają się nie tylko poprawy warunków pracy, ale przede wszystkim zwracają uwagę na fakt zwolnienia Moniki Żelazik, organizatorki strajków w maju bieżącego roku. Decyzja rajców LOT-u została przy tym zaskarżona przez Państwową Inspekcję Pracy, która skierowała sprawę do sądu.
Na podstawie: businessinsider.com.pl, tysol.pl.