Debata zorganizowana w Ministerstwie Pracy, Rodziny i Polityki Społecznej nie napawa optymizmem, ponieważ rządzący dalej wychodzą naprzeciw roszczeniom lobby przedsiębiorców, które domaga się jeszcze szerszego otwarcia granic dla taniej siły roboczej. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców najchętniej widziałby więc w naszym kraju blisko pięć milionów imigrantów, aby „utrzymać wzrost gospodarczy na obecnym poziomie”.
Wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Stanisław Szwed powiedział w trakcie debaty, w której poza przedsiębiorcami wzięli udział także przedstawiciele Urzędów Pracy i urzędnicy wspomnianego resortu, że coraz częściej słyszy się o problemach pracodawców ze znalezieniem pracowników. Z tego powodu rządzący zamierzają zmieniać zadania Urzędów Pracy, aby ich współpraca z biznesmenami była dużo bardziej efektywna.
Dyrektor Departamentu Pracy MRPiPS Ewa Flaszyńska zauważyła z kolei, iż obecnie w Urzędach Pracy zarejestrowanych jest ponad 950 tysięcy osób, w tym głównie osoby długotrwale bezrobotne, oraz nie posiadające żadnych kwalifikacji zawodowych i doświadczenia, dlatego na rynku pracy wciąż znajdują się duże i jednocześnie niewykorzystane zasoby. Także urzędniczka resortu pracy, rodziny i polityki społecznej mówiła jednak o rzekomych problemach pracodawców.
Przedstawicielka Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, Katarzyna Niemyjska, wprost domagała się z kolei szerszego otwarcia granic dla imigrantów. Jej zdaniem nasz kraj do 2050 roku powinien przyjąć więc blisko pięć milionów obcokrajowców (!), aby „utrzymać taką skalę wzrostu gospodarczego, jaka jest teraz”. Dodatkowo lobby przedsiębiorców jest zaniepokojone odpływem Ukraińców do Niemiec, co ma być związane z oferowaniem im darmowych kursów językowych czy czasu na przekwalifikowanie się. Zdaniem Niemyjskiej powinniśmy zresztą skopiować te wzorce.
Dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Grójcu Marzanna Skoczek mówiła z kolei o problemach ze znalezieniem rąk do pracy w sadownictwie, stąd w tym roku w jej powiecie znanym z tego sektora rolnictwa zgłoszono zapotrzebowanie na 50 tysięcy cudzoziemców. Skoczek zauważyła przy tym, iż zdecydowana większość pracodawców oferuje jednak minimalne wynagrodzenie, dlatego trudno dziwić się, iż nie mogą oni znaleźć rąk do pracy. Małgorzata Pliszka z Urzędu Pracy w Nysie mówiła z kolei o blisko dwóch milionach niezaktywizowanych polskich pracowników.
Na podstawie: praca.interia.pl, mpips.gov.pl.
Zobacz również: