Parlament Litwy sprzeciwił się przyjęciu przepisów pozwalających na zawieranie związków partnerskich niezależnie od płci. Rozczarowania decyzją parlamentarzystów nie kryła między innymi rządząca z liberałami, konserwatywna premier Ingrida Šimonytė. Litewska prawica była zresztą wyjątkowo podzielona, a część posłów Związku Ojczyzny wystąpiła przeciwko swoim liderom.
Opozycja wobec gabinetu konserwatystów i liberałów chciała usunąć z porządku obrad dyskusję nad ustawą o partnerstwie. Ostatecznie przepchnęła ją liberalna przewodnicząca Seimasu, Viktorija Čmilytė-Nielsen. Podkreślała ona, że posłowie powinni rozwiązać sprawę „pojawiającą się już od 20 lat”, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt istnienia podobnych przepisów w dwudziestu krajach Unii Europejskiej.
Litewscy parlamentarzyści nie podzielili jednak jej opinii. Ostatecznie za przyjęciem nowego prawa zagłosowało 63 posłów, 58 było przeciw i 7 wstrzymało się od głosu. Tym samym projekt zostanie zwrócony do poprawy wnioskodawcom, którzy już zapowiedzieli jego ponowne złożenie.
Kwestia legalizacji związków osób tej samej płci nie cieszy się poparciem w litewskim społeczeństwie, a podziały widoczne są także w ugrupowaniach zgłaszających ten projekt. Przeciwko szefowej rządu oraz swojemu przewodniczącemu wystąpiło między innymi dwunastu posłów konserwatywnego Związku Ojczyzny – Litewskich Chrześcijańskich Demokratów. Projekt kontestowało też dwóch działaczy Ruchu Liberalnego Republiki Litewskiej.
Rita Tamašunienė z Akcji Wyborczej Polaków na Litwie – Związku Chrześcijańskich Rodzin zwracała uwagę na fakt, że sprawy związane ze związkami partnerskimi zostały już uregulowane przez litewski Kodeks cywilny. Tworzenie zupełnie nowego prawa nie jest więc w żaden sposób potrzebne, budząc także wątpliwości natury konstytucyjnej. Nacjonalista Valdemaras Valkiūnas krytykował z kolei „zawodowych homoseksualistów” forsujących te przepisy.
Na podstawie: respublika.lt, zw.lt, lrytas.lt.