Imigranci koczują w straszliwych warunkach, miejscami dochodzi nawet do zamieszek. Władze starają się przewozić ich na stały ląd, jednak uchodźcy przybywają szybciej, niż Włosi ich wywożą. Jutro znaczna część przybyszów ma zostać zabrana przez okręty transportowe marynarki wojennej, co obudziło – poniekąd słuszne – obawy rządu o sytuację sanitarną na Lampedusie. Zdaniem przedstawicieli niektórych lokalnych władz, istnieje poważne ryzyko epidemii.
Szef resortu zdrowia – Ferruccio Fazio – przyznał, że warunki higieniczno-sanitarne są dramatyczne i mogą się jeszcze pogorszyć. Nie wyklucza on nawet objęcia wyspy kwarantanną. Przeciwko takiej możliwości protestuje lokalna ludność, która wczoraj po południu manifestowała na wyspie. „Nie chcemy kwarantanny”, „Bronimy naszej godności” – wznosili okrzyki demonstranci, domagając się natychmiastowego rozwiązania kryzysu imigracyjnego przez rząd.