Jak dotąd o używanie broni chemicznej podczas konfliktu w Syrii oskarżano głównie siły rządowe, które przypominały z kolei, że „rebelianci” i Państwo Islamskie posiadają ją dzięki przejęciu niektórych z syryjskich baz wojskowych. Teraz o atak przy pomocy tego rodzaju środków podejrzewane są kurdyjskie Syryjskie Siły Demokratyczne, mające posunąć się do takiego kroku z powodu inwazji dokonanej przez tureckie siły w prowincji Afrin.
Od początku wojny w Syrii jej uczestnicy szeroko używają portali społecznościowych i ogółem internetu do rozpowszechniania swojego punktu widzenia. Z tego powodu w sieci ukazały się informacje, które dystrybuują profile należące do brygad Wolnej Armii Syrii (FSA), przedstawiające bojowników tej grupy cierpiących na skutek styczności z trującym chlorkiem gazowym. FSA oskarża o jego użycie tworzone przez Kurdów Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF) oraz milicje skrajnie lewicowej Partii Jedności Demokratycznej (PYD).
Do rzekomego ataku chemicznego miało dojść we wsi znajdującej się nieopodal miasta Bulbul w północno-zachodniej części Syrii, czyli w prowincji Afrin, gdzie trwa operacja wojskowa „Drzewo Oliwne” prowadzona przez turecką armię i wspierające ją grupy FSA. Wspomniane wyżej informacje zaczęły dodatkowo kolportować tureckie media, które twierdzą, że w wyniku użycia chlorku przez sojuszników Stanów Zjednoczonych ucierpiało dwudziestu bojowników, zaś siedmiu z nich jest w stanie krytycznym.
Powszechne Jednostki Ochrony (YPG), będące zbrojnym ramieniem PYD, nazywają jednak podobne oskarżenia fałszywymi. Ich zdaniem Turcja rozpowszechnia podobne informacje, aby przykryć fiasko swojej operacji wojskowej w Afrin, a ponadto to właśnie jej wojska stosują broń chemiczną i bojownicy FSA stali się ofiarami tego procederu.
Na podstawie: en.hawarnews.com, newsweek.com.