2 marca w Krakowie miała miejsce manifestacja ku czci Żołnierzy Wyklętych, organizowana przez Narodowe Odrodzenie Polski. Początek marszu zaplanowano na godzinę 17:00, na Placu Wolnica. Na miejsce startu melduje się około 550 osób, głównie młodych osób, z flagami Polski i NOP-u.
Przy okazji debiutuje nowy baner przygotowany specjalnie na ten marsz, na którym widnieje napis „ŻOŁNIERZE WYKLĘCI CHWAŁA BOHATEROM”. Ludzie powoli napełniają Plac, organizatorzy informują, że pochód ruszy około 17:20.
O tej godzinie zaczynamy tworzyć szyk. Na tę okazję przygotowano sporą ilość pochodni, rozdawanych każdemu manifestantowi, który pragnie ją odpalić w momencie zachodu słońca. Organizator informuje nas o kretyńskich przepisach, jakie od pewnego czasu muszą być przez nas przestrzegane na tego typu spotkaniach, oraz uczula na prowokacje ze strony lewusów i milicji.
Zza policyjnych suk i postoju taksówek wyłania się pijany studenciak, krzyczący jakieś brednie mające na celu nas sprowokować, jednak cała ta sytuacja nie jest warta dalszego opisywania. Gdy ruszamy, naszym oczom ukazuje się spora grupa kibiców Wisły Kraków, z transparentem z przekreślonym sierpem i młotem, która mocnym akcentem (gromkie „Raz sierpem, raz młotem…) dołącza do nas i wspólnie kieruje się ku ulicy Grodzkiej.
Pod Krzyżem Katyńskim ma miejsce krótki stop i przemówienie młodego aktywisty, które celnie punktuje całkowite lekceważenie przez władze bankrutującego miasta prawdziwych bohaterów walki o wolną Polskę, przy wydawaniu horrendalnych i całkowicie niepotrzebnych kwot na przypodobanie się narodowi wy*ranemu (vide pseudoartystyczna instalacja z krzeseł na Placu Bohaterów Getta).
Skandujemy hasła upamiętniające naszych Wyklętych Bohaterów jak i informujące przechodniów o naszej nienawiści do systemu komunistycznego oraz poglądach nacjonalistycznych. Policja tego dnia nastawiona była chyba na produkcję długiego tasiemca z naszym udziałem, ponieważ wielu mundurowych, jak i „po cywilu” kamerowała nas z niesamowitą pasją, dokładnie uwieczniając sylwetki większości uczestników, gorliwiej niż zwykle.
Dedykujemy im kilkukrotne „Polska to My, Polska to My, a nie Donald i jego psy!”, które mimo nieprzytłaczającej liczby manifestantów niesie się szerokim echem. Przy ulicy Grodzkiej typowa lewacka prowokacja, czyli dwóch pijaczków krzyczy coś z okna. Mimo naszego zaproszenia do wspólnej zabawy, chowają się z powrotem do swej meliny, żegnani odpowiednimi hasłami.
Wzdłuż trasy, za naszą namową, dołączają do marszu osoby postronne, zaciekawione tą inicjatywą. Odpalamy kilkadziesiąt pochodni, co daje bardzo ładny efekt wizualny. Mijamy grupy ludzi sprzyjających naszym poglądom, osoby młode jak i starsze, które razem z nami postanawiają oddać cześć Bohaterom. Ciężko jest w tym momencie oszacować liczbę uczestników, ponieważ dużo osób spontanicznie przyłącza się do nas w poszczególnych fragmentach manifestacji.
Pochód skierował się w stronę Rynku przez Plac Szczepański i ulicę Bracką. Tam, pod biurem poselskim „Anny Grodzkiej” i mieszczącym się na przeciwko biurem najbardziej znienawidzonej w Polsce gazety, niosą się wyjątkowo głośne okrzyki, adekwatne do niechęci, jaką żywimy zarówno do medium Michnika, jak i posła(nki?) z Ruchu Palikota.
Przy wejściu marszu na Rynek Główny osoby postronne odłączają się od nas. Hasła wznoszone ku czci Żołnierzom Wyklętym są przeplatywane z tymi antysystemowymi, które dzięki naszej asertywności stają się coraz bardziej wyszukane. Policja cały czas zachowuje się nadzwyczaj spokojnie, poza wspomnianym zbieraniem materiałów do serialu dokumentalnego.
Wchodzimy w ulicę Floriańską, gdzie tłum obserwatorów zdaje się być najliczniejszy, dlatego też „Cześć Waszej pamięci Żołnierze Wyklęci” oraz „Raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę” brzmi z naszych gardeł najdonioślej. Zmierzamy ku Placu Matejki, gdzie zaplanowano koniec marszu oraz przemówienie.
Po mowie organizatorzy dziękują wszystkim za przybycie i oficjalnie kończą marsz pamięci Żołnierzy Wyklętych. W tym momencie kilkanaście osób odpala race i wszyscy śpiewamy Mazurka Dąbrowskiego. Po odśpiewaniu hymnu gasimy także pochodnie i zbieramy je, nie zastawiając po sobie śmieci i bałaganu. Manifestacja przebiegła godnie i spokojnie, wszyscy rozchodzimy się w swoje strony, bez większych problemów i prowokacji.
tekst: M.
zdjęcia: SC