Tanie państwo nie jest jednak efektywne, czy może jeden z liderów Konfederacji jest zbyt roszczeniowy? Mimo podwyższenia kwot przeznaczanych na pokrycie funkcjonowania biur poselskich, poseł Janusz Korwin-Mikke wciąż narzeka na zbyt małe pieniądze przeznaczane na ich prowadzenie. Jego zdaniem dalsze zwiększenie wydatków jest konieczne, aby mogły one lepiej pracować.
Od początku roku posłowie i senatorowie mogą liczyć na wyższą kwotę ryczałtową, dzięki której możliwe jest opłacenie przez nich kosztów funkcjonowania biur poselskich. Tym samym miesięcznie otrzymają oni blisko 15,2 tys. złotych, a więc o tysiąc złotych więcej niż w ubiegłym roku. Podwyżka była możliwa dzięki pozytywnym zakończeniu negocjacji marszałków obu izb parlamentu.
Nie wszystkich zadowoliła jednak wspomniana podwyżka. Korwin-Mikke mówi wprost, że „brakuje mu pieniędzy”, bo „przywykł do gotówki na biura dla europosła”. Według parlamentarzysty Konfederacji zwiększenie wydatków na biura poselskie jest potrzebne, ponieważ w przeciwnym razie nie będą one dobrze funkcjonowały.
W podobnym tonie wypowiedział się Tomasz Siemoniak, były minister obrony narodowej i jeden z liderów Platformy Obywatelskiej. Twierdzi on, że za wspomniane 15,2 tys. złotych trudno jest prowadzić biuro, bo z trudem graniczy zatrudnienie kogokolwiek do pracy przynajmniej za minimalną pensję krajową. Siemoniak podkreślał jednocześnie, że owe pieniądze „nie są wydawane na luksusy”.
Na podstawie: dorzeczy.pl,