Korea Północna zdecydowała się na tymczasowe zawieszenie rozmów ze swoim sąsiadem, a także postawiła pod znakiem zapytania planowane spotkanie swojego przywódcy Kim Dzong Una z amerykańskim prezydentem Donaldem Trumpem. Tym samym władze w Pjongjangu zareagowały na manewry sił powietrznych Stanów Zjednoczonych i Korei Południowej, które zostały uznane za próbę dokonania inwazji oraz prowokację.
Światowe media, powołując się na Koreańską Centralną Agencję Prasową, informują o zawieszeniu rozmów pomiędzy Koreańską Republiką Ludowo-Demokratyczną a Republiką Korei, które miały odbyć się dzisiaj w Panmundżomie. Negocjacje północy z południem miały dotyczyć porozumień zawartych pod koniec kwietnia, kiedy doszło do historycznego spotkania Kim Dzong Una z południowokoreańskim prezydentem Moonem Jae-inem.
Władzom w Pjongjangu nie spodobały się bowiem doroczne manewry sił powietrznych Korei Południowej i Stanów Zjednoczonych, odbywające się pod kryptonimem „Max Thunder”, uznane przez nie za próbę dokonania inwazji oraz prowokację. Północnokoreański wiceminister spraw zagranicznych Kim Kye-gwan oświadczył jednocześnie, że jego kraj nie będzie zainteresowany dalszym dialogiem, jeżeli denuklearyzacja Półwyspu Koreańskiego będzie jedynie jednostronna.
Jednocześnie pod znakiem zapytania staje spotkanie pomiędzy Kim Dzong Unem a Trumpem, które zgodnie z dotychczasowym planem ma odbyć się 12 czerwca w Singapurze. Strona amerykańska twierdzi, że mimo obecnego stanowiska Pjongjangu dalej planuje całe wydarzenie, ponieważ nie otrzymało żadnych oficjalnych informacji o jego odwołaniu.
Na podstawie: koreatimes.co.kr, reuters.com.