Nacjonalizm, pomimo ogólnej definicji „narodu jako najwyższego dobra” jest rozumiany bardzo różnie i co za tym idzie łączony z bardzo różnymi koncepcjami, nierzadko stojącymi wobec siebie w jawnej opozycji. Jednak większość tych połączeń skutkuje zepchnięciem istoty nacjonalizmu, jaką jest dobro wspólnoty ujmowanej jako całość na dalszy plan i stawiania w praktyce na piedestale grup w postaci elit, władzy, polityków, kapitalistów czy bogaczy. Dzieje się to głównie za sprawą reakcyjności ruchu nacjonalistycznego i łączenia go z konserwatyzmem, liberalizmem czy kapitalizmem lub też bardzo ugodowego, reformistycznego podejścia do potrzeby zmian, jakie są konieczne do zrealizowania postulatu wolnych, samorządnych i niezależnych narodów.
Radykalizm jako podstawa nacjonalizmu
Nacjonalizm jako świadomie postulowana idea narodził się w XIX wieku, kiedy uciskane i wyzyskiwane masy postanowiły zawalczyć o swoje prawa, wolność i niezależność wobec elit żerujących na ich niewolniczej pracy. U swoich podstaw nie miał on szowinizmu, chęci ekspansji, nienawiści wobec innych narodów, ale chęć wyzwolenia, wspólnotowości i solidarności. Zasadniczymi elementami nacjonalizmu były braterstwo i równość – idee życia opartego na wzajemnej współpracy i dążeniu do rozwoju poprzez oddolne inicjatywy i niezależność połączoną ze współpracą wolnych narodów. Tak radykalne postulaty mogły być zrealizowane tylko jedną drogą – drogą gruntownych przeobrażeń całego zastanego porządku poprzez masową rewolucję.
Jednak od tego momentu upłynęło mnóstwo czasu i nacjonalizm nabrał zupełnie innego charakteru – stał się podstawą do wzajemnych oskarżeń, pretensji, wrogości wobec wszystkiego co obce, mitologizowania i idealizowania przeszłości własnego narodu oraz usilnego poszukiwania korzeni nacjonalizmu coraz dalej w historii. Ale w historii ludzkości nie było stanu, w którym ludzie żyliby w samorządnych wspólnotach, opartych na poszanowaniu wolności ludzi, niezależności, pokojowej współpracy między tymi wspólnotami w celu dalszego rozwoju i postępu ludzkości, stąd wszelka reakcja nijak się ma do nacjonalizmu rozumianego jako postulat wspólnotowości narodowej.
Podobnie nacjonalizm nie miał także pierwotnie nic wspólnego z usilnym poszukiwaniem zewnętrznych wrogów odpowiadających rzekomo za zły stan wspólnoty (bo żadna silna wspólnota nie wpuści do swojego kręgu wrogów wspólnotowości), ani z łączonym z nim bezkrytycznym samouwielbieniem wobec członków własnego narodu, historii i innych jego elementów. Idea nacjonalizmu zrodziła się wraz z postulatami gruntownych, nowatorskich przemian wewnątrz samej wspólnoty, a ludzie widzieli konieczność zmiany przede wszystkim we własnym narodzie i to w rządzącym nim systemie upatrywali istniejącego stanu wyzysku i niesprawiedliwości. Nawet narody będące wtedy pod okupacją mocarstw były w stanie ze sobą współpracować w celu dokonania rewolucyjnych przeobrażeń, a rewolucjoniści mieli świadomość, że to nie zwykli ludzie są odpowiedzialni za ich sytuację, ale rządy i bogacze – że to ich należy się pozbyć, bo właśnie oni są wrogami wolności.
Radykalizm polityczny
Obecnie najważniejszym zagrożeniem dla nacjonalizmu są różne koncepcje polityczne stojące na przeszkodzie w utworzeniu prawdziwej wspólnotowości narodowej. Największą z nich jest liberalizm i pomimo tego, że już dziś można powszechnie zaobserwować rozkład wspólnotowości, jaki dokonuje się za sprawą kultu egoizmu i indywidualizmu, to idee liberalizmu są bardzo popularne w środowiskach nacjonalistycznych. Liberalizm to ideologia bogaczy lub ludzi, którzy uwierzyli, że zaprowadzając absolutny system oparty na władzy pieniądza, będą się mogli takimi stać. Nie ma to nic wspólnego z nacjonalistyczną wspólnotowością. Z uwagi na burżuazyjny charakter liberalizmu nie ma mowy o połączeniu go z jakąkolwiek formą rewolucji ludowej, która jest niezbędna do zaistnienia nowego wspólnotowego porządku, więc i w tej kwestii liberalizm stoi w jawnej opozycji do nacjonalistycznych postulatów.
Kolejną ideologią łączoną z nacjonalizmem jest reakcjonizm, czyli dążenie do powrotu do określonego stanu ustrojowego z przeszłości. Ale tak jak już to było wcześniej wspomniane – nie ma żadnego momentu historii, który by odpowiadał idei wspólnotowości – bo na pewno takimi momentami nie był okres plemienności, średniowiecze czy XX wiek – wszystkie te okresy cechowały wewnętrzne podziały, wrogość, nierówności, wyzysk, dominacja jednych grup nad drugimi, władza elit, nierówność w dostępnie do dóbr materialnych, kultury i edukacji.
I tu dochodzimy do kolejnej idei – elitaryzmu. Tego, że elitaryzm do wolnej wspólnotowości opartej na równości i braterstwie ma się nijak nie trzeba mam nadzieję wykazywać. Jeżeli ktoś łączy rządy elit (nawet najbardziej światłych i dobrodusznych – co raczej nie zdarzało się zbyt często) z narodową wspólnotowością to w praktyce któryś z tych elementów będzie musiał odrzucić. Być może jest to też efekt chęci władzy i zbyt wysokiego mniemania o sobie (wątpię, żeby osoby postulujące taki system same widziały się w nim wśród „ciemnego ludu” potrzebującego pasterzy). Na pewno to także nie jest droga rewolucyjna, elitaryzm może co najwyżej doprowadzić do zamachu stanu, który poskutkuje jedynie cyrkulacją grupy rządzącej.
I ostatnia bardzo wpływowa koncepcja – konserwatyzm, która łączy się w praktyce z reakcjonizmem i elitaryzmem. Konserwatyzm także zakłada zachowanie wewnętrznych podziałów, starych zasad rządzących narodami i uciskających ludzi, znanych wszystkim nierówności i mechanizmów wyzysku. Jeżeli ktokolwiek wierzy w to, że jakaś grupa dobrej woli przyjdzie i za niego zacznie walczyć o lepszą przyszłość to jest w błędzie – odgórnie narzucona władza prędzej czy później się demoralizuje, nawet przy założeniu jak najlepszych intencji, a biernie poddane władzy masy nigdy nie stworzą prawdziwego narodu, bo nie będą miały nawet świadomości potrzeby walki o wspólne dobro, nie będą nawet miały świadomości czym to dobro jest, o znajomości metod takiej walki nawet nie wspominając.
Radykalizm ekonomiczny
W parze ze zgubnymi dla wolnego narodu koncepcjami politycznymi idą nie mniej szkodliwe koncepcje ekonomiczne. Najgroźniejszą z nich jest oczywiście kapitalizm, który wprowadzając absolutną władzę pieniądza wprowadza tym samym system oparty na wzajemnym wyzysku, żądzy posiadania i ucisku jednych warstw narodu przez drugie. Kapitalizm wprowadza tym samym poprzez nierówności ekonomiczne, ogromny podział wewnątrz narodu, de facto uniemożliwiając jego pełne zaistnienie w praktyce, bo ciężko określić dzisiejsze społeczeństwa będące w stanie rozkładu narodem w pełnym tego słowa znaczeniu. Wszelkie formy kapitalizmu, czyli systemy ekonomiczne oparte na własności prywatnej, stanowią nieprzekraczalną barierę do zaistnienia realnej wspólnotowości, która polega na zniesieniu wszelkich podziałów wewnętrznych działających na szkodę określonych grup ludzi.
Prywatna własność środków produkcji, a co za tym idzie podział na tych, którzy tę własność posiadają i tych, którzy są jej pozbawieni, zawsze będzie czynnikiem wprowadzającym wewnętrzny podział w narodzie. Nie da się tego obejść, zneutralizować, o narzucanych odgórnie mechanizmach kontroli, które ze wspólnotowością nie mają nic wspólnego, nie wspominając. Dopóki będzie istniał podział na posiadaczy i osoby pozbawione własności (nieważne w jakim stopniu będą rozkładały się te dysproporcje) to będzie to stanowiło barierę w zaistnieniu solidarności i generowało wyzysk. Dlatego wszystkie koncepcje odnoszące się do stosunków ekonomicznych próbujące przemycić kapitalizm w jakichkolwiek wersjach nie są wystarczająco radykalne dla idei nacjonalistycznej.
Nacjonalizm oznacza władzę narodu, dlatego wszystkie dobra narodowe i środki produkcji powinny należeć do wspólnoty jako ogółu. Każdy kto pracuje na rzecz dobra narodu powinien mieć dostęp do tych dóbr i tym samym móc o nich współdecydować. Wywłaszczenie ludzi z efektów ich pracy, jak i z narzędzi, które są przez nich do tej pracy wykorzystywane, stoi w jawnej opozycji do zasady sprawiedliwości społecznej, a bez sprawiedliwości nie ma możliwości zaprowadzenia wspólnotowego charakteru narodu. Podobnie nie ma miejsca w ekonomii niezależnego narodu na jakiekolwiek wpływy zewnętrznych grup interesu, korporacji, banków, instytucji finansowych i innych elementów działających wyłącznie na rzecz własnego zysku.
Radykalizm z perspektywy jednostki
Wrogiem nacjonalizmu są w nie mniejszym stopniu sami członkowie narodu, których mentalność, hierarchia wartości, normy i zasady postępowania pozostawiają pod względem solidarności i wspólnotowości wiele do życzenia. Łączy się to z postulatami ekonomicznymi, politycznymi i z podejściem do historii, które zostały wymienione wyżej – jeżeli ktoś jest zwolennikiem zachowania własności prywatnej, liberalnego kultu jednostki, jeżeli zamiast dokonać konstruktywnej samokrytyki i budować pozytywne postulaty szuka kozła ofiarnego, jeżeli dokonuje autocenzury obawiając się wyrzeczenia obecnie panujących schematów myślowych lub dąży do zniewolenia innych ludzi, wyzyskiwania ich i wykorzystywania dla własnych potrzeb – to nie stoi po stronie narodu.
Realna, czyli niezależna, wolna i samorządna wspólnotowość, wymaga świadomych ludzi, potrafiących samodzielnie podejmować decyzje, samodzielnie się zdyscyplinować, przyłożyć do pracy nad sobą, mających odpowiednią wiedzę i będących gotowymi do poświęceń, a nie tylko do patrzenia na swój własny zysk i interesy. To wymaga ogromnej pracy nad sobą, przebudowy od podstaw wartości i norm, które są nam wpajane od najmłodszych lat – uczących kłamstwa, egoizmu, dbania tylko o siebie, albo jedynie o najbliższe osoby, często kosztem innych ludzi, obłudy, lenistwa i dążenia do przyjemności przy niezdolności do wyrzeczeń. Wymaga to także codziennej walki, bo w końcu obecna rzeczywistość skłania do wszelkich egoistycznych, hedonistycznych i obłudnych zachowań.
Nie ma możliwości zrealizowania postulatów nacjonalistycznych bez radykalizmu i to radykalizmu nie tylko w słowach, ale przede wszystkim w czynach, nie tylko od święta, ale także na co dzień, a przede wszystkim nie ma nacjonalizmu bez radykalizmu głębokiego, świadomego – takiego który nie byłby tylko powierzchowną fasadą i pustym sloganem, ale faktycznie przemyślaną koncepcją przyszłości. Jeżeli komuś faktycznie zależy na życiu w realnej wspólnocie, której członkowie pomagają sobie wzajemnie, wspierają się i współpracują na rzecz wspólnego dobra, a nie wyzyskują i krzywdzą, to powinien starać się już teraz postępować tak, jakby chciał, żeby postępowali ludzie w postulowanym przez niego systemie. Nacjonaliści walczący o dobro wspólnoty powinni przede wszystkim osobiście dawać przykład i pokazywać, jak wyglądają ich idee realizowane w praktyce.
Patrząc przez pryzmat połączonych idei politycznych i ekonomicznych widać jasno, że jakiekolwiek próby zreformowania obecnego systemu czy przywrócenia elementów systemów z przeszłości, nie są wystarczające do realizacji nacjonalistycznych postulatów. Do tego, aby zrealizowane zostały idee wolnych, samorządnych i niezależnych narodów, składających się z ludzi, którzy chcą ze sobą współpracować i działać na rzecz wspólnego dobra, niezbędne są gruntowne przeobrażenia na każdej płaszczyźnie. Takich przeobrażeń nie dokona się systemową drogą – żaden system w historii nie dał się znieść dobrowolnie zgodnie z jego mechanizmami, a obecny system demoliberalny jest najbardziej pod tym względem zabezpieczonym systemem w historii, wchłaniając wszystkie opozycyjne wobec siebie elementy do swojej machiny. Takim zmian nie dokona się także półśrodkami i kompromisami, które w praktyce uniemożliwią gruntowne przemiany. Dlatego jedyną możliwą opcją dokonania realnych przemian jest droga rewolucji – rewolucji na wszystkich płaszczyznach życia – ekonomicznej, politycznej, społecznej i kulturowej.
S.