Były poseł Konfederacji Jacek Wilk postanowił odnieść się do ograniczeń związanych z rozprzestrzenianiem się koronawirusa. Według niego mamy do czynienia z nadmierną histerią, a prawdziwą tragedią nie będzie ewentualna śmierć części polskiej populacji, ale bankructwo przedsiębiorstw. Ponadto Wilk krytykuje „myślenie kolektywistyczne” mające stać za obecnymi działaniami polityków.
Wilk na swojej stronie w portalu społecznościowym Facebook twierdzi, że „gdyby nie media i politycy, to mało kto by zauważył, że jest w ogóle (zwłaszcza w Polsce) jakiś wirus”. Zdaniem byłego kandydata na prezydenta „powikłania (śmiertelne) byłyby porównywalne z tymi po grypie, a epidemia by szybko przyszła i szybko poszła – w Chinach się już kończy”. Tym samym Wilk popisuje się nieznajomością tematu, ponieważ zdaniem lekarzy koronawirus jest dużo groźniejszy – blisko 6 proc. zachorowań kończy się śmiercią, z kolei w przypadku grypy jest to mniej niż 1 proc.
Dalej polityk Konfederacji twierdzi, że „umrze nie 2% ludzi, tylko 12% firm (…) i to będzie dopiero prawdziwy dramat”. Nie wiadomo jak Wilk sporządził podobne dane, ale w dalszej części wpisuje przewiduje on nawet, iż w związku z powyższym „rząd w końcu wprowadzi kartki na żywność i temu podobne komunistyczne rozwiązania”.
Większość tekstu napisanego przez Wilka dotyczy właśnie „komunizmu” oraz „kolektywizmu”. Obydwu tych zjawisk dopatruje się on w „mentalności kolektywistyczno-komunistycznej”, która ma nie być kompatybilna z „naszą cywilizacją”. Były poseł twierdzi, że dobro jednostki musi zawsze być ważniejsze od dobra wspólnego, ponieważ „bolszewicy i inni komuniści zamordowali w imię dobra wspólnego”.
Na podstawie: facebook.com.