Z wielkim zdumieniem  przeczytałem tekst SC o patriotyzmie i nacjonalizmie. Nie chcę by polemika z mojej strony została odebrana jako atak na autora, uważam zaś że polemika jest tutaj  jak najbardziej wskazana a temat na tyle ciekawy że warto, a wręcz należy sie do niego odnieść zwłaszcza że kompletnie nie zgadzam się z tezami przedstawianymi przez Autora.

Mam nieodparte wrażenie że Autor próbuje  zbudować idee „nowego nacjonalizmu/patriotyzmu” – obdartego z poczucia egoizmu narodowego  a jednocześnie przesyconego  anty konsumpcjonizmem, antysyjonizmem, anty kapitalizmem itd – które owszem, są bardzo istotnym aspektem idei narodowej   – ale one nie mogą stanowić fundamentów  idei nacjonalistyczne / patriotyzmu. Autor swą radykalnie rewizjonistyczną postawą   obdziera pojęcie nacjonalizmu/patriotyzmu ze źródeł tożsamości narodowej – z przywiązania narodu do tradycji, historii, a w zamian proponuje walkę o coś bliżej nieokreślonego, o „współpracę dla wspólnego dobra” – przy wyzbyciu się „szowinizmu”.

W dzisiejszym świecie, postępującego ogólnoeuropejskiego rozkładu, dekadencji,ogólnego zepsucia, masowego napływu  elementów z Afryki, totalizację charakteru  działań demoliberalnego systemu względem nas nacjonalistów  – fakt faktem, nacjonaliści nie mogą się zamykać wyłącznie na sprawy swojego kraju, swojego narodu, dzisiejsza sytuacja wymaga szerszego spojrzenia na sprawę, ALE owe  ponadnarodowe zaangażowanie  może mieć  wyłącznie charakter  zakresowy, to znaczy nacjonaliści NIE współpracują  z przedstawicielami  WSZYSTKICH innych nacji! Bo czy można sobie wyobrazić polskich narodowców maszerujących wspólnie z niemieckimi NPDowcami w zimowe popołudnie ulicami Drezna? Czy wygrażanie demoliberalnemu systemowi jest ważniejsze od naszej tożsamości narodowej? Czy wyobrażasz sobie drogi kolego Węgrów z Siedmiogrodu solidaryzujących się z rumuńskimi spadkobiercami jak najlepszych tradycji Żelaznej Gwardii w imię patriotyzmu bez szowinizmu? Nastawienie na współprace nie może być absolutem, ponieważ egoistycznie rozumiane interesy narodowe są fundamentem samej idei nacjonalistycznej, wyzbycie się ich sprawia że sam nacjonalizm po prostu znika, a to co proponujesz staje sie faktycznym internacjonalizmem a sama walka z kapitalizmem czy nawet z syjonizmem jako cel sam w sobie stawia [wbrew Twoim intencjom] w ten sposób  nacjonalistę w jednym szeregu z anfifą, anarchistami i lewactwem wszelkiej maści.

Chciałbym się jeszcze  odnieść do Twojego kuriozalnego stwierdzenia „Dodatkowo, trzeba odrzucić w końcu bezsens pławienia się w historii i doszukiwania imperialnych wątków, a zrozumieć, że każde imperium opiera się na krzywdzie drugiego człowieka, który ma takie samo prawo do wolności, własnej wolnej nacji i własnego skrawka ziemi, do którego będzie mógł być przywiązany w pozytywny, prawdziwie patriotyczny sposób”

To co piszesz to zwyczajny liberalizm, to stawianie wolności  jednostki ponad  Ojczyzny, ponad dobro samego Narodu. Twoje słowa to nie tylko zaprzeczenie darwinowskiej koncepcji walki o byt, to zaprzeczenie samemu nacjonalizmowi/patriotyzmowi! Oczywistą rzeczą jest że żaden naród nie posiada absolutnego prawa własności do własnego kraju, do niepodległości. O te rzeczy narody muszą  cały czas walczyć, ta walka jest częcią rozwoju cywilizacyjnego ludzkości a wręcz jego osią  Dzięki współzawodnictwu ludzkość się rozwija – i to zarówno w skali jednostek, wspólnot regionalnych jak i krajów. Podobnie jak Ty myśleli XVIII wieczni Polacy. Wiemy jak to się skończyło.. Mówiąc kolokwialnie, jeśli ludzie nie odczuwaliby żadnej krzywdy, byli całkowicie, bezgranicznie wolni i nikt ich nie niepokoił na „własnym skrawku ziemi” to by dalej na drzewach siedzieli.

Twoje zarzuty wobec odnoszenia się nacjonalistów/patriotów do historii uważam za równie  absurdalne. Otóż to  właśnie historia kształtuje tożsamość narodu, dzięki niej naród ma na czym się wzorować a w swoich dążeniach  kształtuje cele obecne narodu, pozwala równiez uczyć się na własnych błędach popełnionych w przeszłości. To co proponujesz to zwyczajna narodowa bierność, pacyfistyczne nastawienie z naiwną nadzieją że inne narody będą postępowały podobnie w imię walki o nowy uniwersalizm pod hasłami walki z kapitalizmem itd. Nic bardziej mylnego! Problem który poruszyłeś jest kwestią bardzo złożona której nie można szufladkować do konkretnej doktryny. Doktrynerstwo bowiem niestety prowadzi na manowce.

Sobee
Tekst zamieszczony w wersji oryginalnej (red.)