Władze Kataru ogłosiły, że nie zamierzają spełnić żądań innych państw arabskich, co miałoby zakończyć trwający kryzys pomiędzy Katarem oraz Arabią Saudyjską i jej sojusznikami. Wśród postulatów mających zażegnać konflikt znalazły się tak poważne roszczenia jak zamknięcie stacji telewizyjnej Al-Dżazira, czy też likwidacja tureckiej bazy wojskowej oraz faktyczne zerwanie współpracy z Iranem.
Przed ponad tygodniem Arabia Saudyjska, Bahrajn, Egipt i Zjednoczone Emiraty Arabskie wysłały do Kataru listę warunków, które niewielki emirat musi spełnić, aby państwa arabskie przywróciły relacje dyplomatyczne z nim oraz zakończyły lądową oraz morską blokadę kraju. Powrót do stosunków przed ich zerwaniem na początku czerwca miał zostać okupiony przez Katar utratą stacji telewizyjnej Al-Dżazira i kilku innych mediów, zamknięciem tureckiej bazy wojskowej oraz zerwaniem bliskich relacji z Islamską Republiką Iranu.
Na takie warunki nie chce się jednak zgodzić katarski rząd, który uważa, iż część z przedstawionych postulatów jest niedorzeczna. Chodzi tu między innymi o zaprzestanie wspierania Państwa Islamskiego, Al-Kaidy i libańskiego Hezbollahu, a także wydalenie członków irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej. Zdaniem katarskiego ministra spraw zagranicznych Mohammeda bin Abdulrahmana Al Thaniego, jego państwo nigdy nie współpracowało z wyżej wymienionymi grupami, a na terenie kraju nie znajdują się oficerowie irańskiego wojska.
Jednocześnie Katar jest jednak gotowy do przedyskutowania „słusznych postulatów” innych państw arabskich. Wyżej wspomniane roszczenia mają jednak głównie na celu ograniczenie suwerenności Kataru, co nie jest możliwe. Jednocześnie emirat zatrudnił szwajcarską kancelarię prawną, której celem jest wyegzekwowanie odszkodowań za straty poniesione przez katarskich obywateli w wyniku działań podjętych przez państwa arabskie.
Na podstawie: presstv.ir, aljazeera.com.