Dziewięciu ministrów w katalońskim rządzie Carlesa Puigdemonta zostało przewiezionych wczoraj do aresztów na terenie aglomeracji madryckiej, ponieważ są oni oskarżeni o bunt, nieposłuszeństwo wobec władzy, a także malwersacje związane z majątkiem publicznym. Za samym Puigdemontem wydano natomiast Europejski Nakaz Aresztowania, po tym jak z czterema innymi ministrami uciekł do Brukseli.
Sędzia Carmen Lamela zasądziła wczoraj tymczasowy areszt dla dziewięciu ministrów katalońskiego rządu, który został zdymisjonowany na mocy 155 artykułu hiszpańskiej konstytucji, a jego uprawnienia przejęły władze centralne w Madrycie. Wszyscy dotychczasowi szefowie katalońskich resortów zostali przewiezieni przez hiszpańską policję do więzień znajdujących się na terenie aglomeracji madryckiej, a wszyscy są oskarżeni o bunt, nieposłuszeństwo wobec władzy oraz defraudację funduszy publicznych.
Dzisiaj Europejski Nakaz Aresztowania ma zostać natomiast wydany za czterema innymi członkami rządu oraz za katalońskim premierem Carlesem Puigdemontem. Przywódca zwolenników niepodległości Katalonii od poniedziałku przebywa w Brukseli, gdzie udał się transportem lądowym, bowiem na lotnisku musiałby okazać swoje dokumenty, choć on sam twierdzi, że nie zamierza składać wniosku o azyl. Puigdemontowi grozi nawet do 30 lat więzienia za wszczęcie rebelii i podjudzanie do niej innych.
O możliwości złożenia wniosku o azyl przez obywatela innego kraju Unii Europejskiej przypomniał Theo Francken, belgijski sekretarz stanu ds. imigracji i azylu. Francken jest politykiem prawicowego Nowego Sojuszu Flamandzkiego (NV-A), czyli partii opowiadającej się za odłączeniem Flandrii od Belgii, współpracującej na szczeblu międzynarodowym właśnie z władzami Katalonii. Tworzy to spory kłopot dla belgijskiego rządu centralnego, ponieważ ten w hiszpańskim konflikcie starał się nie opowiadać po żadnej ze stron.
Na podstawie: abc.es, lesoir.be, rp.pl.