Poznajcie poczciwego Heńka. Heniek przybył na Ziemię z odległej planety aby poznać nasze dziwne zwyczaje, nauczyć się ludzkiej kultury i sposobów, w jakie rozwijamy swoją cywilizację. Zastanawiając się, do której części ludzkości potajemnie się przyłączyć, Heniek wybrał jeden z anglojęzycznych krajów, ponieważ właśnie język angielski był używany w większości programów telewizyjnych, na które natrafił. Bazując na tej obserwacji, Heniek postanowił zbadać kulturę, która wydawała się dominującą na Ziemi. Ludzie wydali mu się dziwnym tłumem. Wszyscy bogaci, bez powodu sławni i mentalnie próżni, albo po prostu tylko tak przedstawiani. Pomimo bycia jałowymi i płytkimi, zdawali się przez to być tym bardziej sobie bliscy. Zaiste, ciekawe…
Zatem, używając Shape Shiftera 5000 marki Instamatic, zmienił swoją formę na baristę z początku XXI wieku – okulary z grubymi czarnymi oprawkami, białe trampki, obcisłe spodnie i wytarty T-shirt z wizerunkiem bohatera z gry komputerowej z lat 80-tych – po czym udał się do lokalnego uniwersytetu, aby odnaleźć Profesora Mumię.
Misją Heńka było nauczyć się jak być tolerancyjnym dla „różnorodności”, aktywnie występować przeciwko rasizmowi, zgodnie z duchem czasów. Tak wiele przechwyconych ziemskich programów poruszało ten temat, jak to tolerancja i multikulturalizm rozwijają ludzkość, w dodatku te sprawy były przedstawiane jako ważniejsze nawet od samej nauki! Zatem wybór Heńka był logiczny.
Heniek zastanawiał się jak ważne mogłoby to rzeczywiście wszystko być i głowił się, jak można iść do więzienia i zostać osądzonym za powiedzenie czegoś „politycznie niepoprawnego”, podczas gdy nic nie groziło za mówienie rzeczy „naukowo niepoprawnych”. A to dlatego, że społeczeństwo, które taką wagę przywiązuje do otwartych badań i metody naukowej, zupełnie jak społeczeństwo Heńka, jednocześnie ceni tę metodę niżej niż ten „antyrasizm”. Heniek stwierdził, że coś w tym musi być. Coś, czego nawet jego zaawansowana cywilizacja z dalekich zakątków wszechświata nie odkryła. Jak bycie „politycznie poprawnym” może być ważniejsze od „naukowo poprawnym”, co przecież pomaga leczyć choroby i poprawiać warunki życia..?
Poczciwy Heniek. Nie ma żadnego doświadczenia z religiami, a nawet bladego pojęcia, czym one są. Żadnych doświadczeń z kultami, „polityczną poprawnością”, nigdy też nie musiał wierzyć w coś, „bo tak”. Nigdy nie musiał się martwić, że straci możliwość zarabiania na życie za powiedzenie czegoś wbrew aktualnie przyjętej prawdzie, która została ustalona na podstawie przypadkowej etyki. Nigdy nie miał do czynienia z orwellowskimi myślozbrodniami, ponieważ pochodzi ze społeczeństwa, w którym prawdą są fakty. Sam pomysł, że prawda może być w jakiś sposób „zła”, lub że powinno się wierzyć w coś przeciwnego, jest mu obce. Heniek nie wie, jak to jest podlegać prawom, które mówią co jest właściwe lub złe całkiem niezależnie od empirycznej prawdy. Ma sporo nauki przed sobą!
Jednak niestety, mając jedynie blade pojęcie na temat tych ciekawych aspektów kultury, myśląc że jest jakiś obiektywny, racjonalny system za tym wszystkim, Heniek dąży dalej i rozpoczyna rozmowę ze strażnikiem Politycznej Poprawności, kapłanem współczesności. Swym nauczycielem „antyrasizmu”.
I tak się zaczyna…
Heniek: Mimo, że nie nienawidzę nikogo tylko za to kim jest, rozumiem, że każdy powinien być antyrasistą, co jak rozumiem oznacza zwalczanie rasizmu. Czy możesz mnie nauczyć, jak się to robi? Co mogę zrobić, aby być dobrym człowiekiem?
Profesor: Zaiste, masz rację. Rasizm jest zły, to zakała ludzkości, powrót do czasów prehistorycznych. Niestety wciąż spotykamy się z takim podejściem w naszym społeczeństwie, ale powinniśmy się go pozbyć. To powinno być celem dla każdego.
Heniek: Ok. Czym zatem jest antyrasizm?
Profesor: To zwalczanie rasizmu, rzecz jasna, gdziekolwiek go widzisz!
Heniek: Na przykład jeśli ktoś zaatakuje kogoś tylko ze względu na rasę, lub zrobi z niego niewolnika? Czytałem, że to się zdarzało.
Profesor: Tak jest.
Heniek: Rozumiem. Nie widziałem tego zbyt wiele. Tutaj nie ma niewolników, prawda? Mój kolega pracujący w kawiarni, David, mówi, że jest niewolnikiem u własnego szefa. Wydaje mi się jednak, że może sobie pójść wolno kiedykolwiek chce. Może powinienem mu o tym powiedzieć.
Profesor: Cóż, to nie do końca to samo.
Heniek: Poszedłem szukać rasizmu i, żeby być szczerym, nie znalazłem zbyt wiele. W pociągu byli ludzie wszystkich ras – jeśli wpuścić ich wszystkich do kraju to znaczy, że to jest tolerancja, prawda?
Profesor: Ha ha! Chodzi o znacznie więcej! To nie znaczy, że nie ma rasizmu. Rasizm jest WSZĘDZIE! Niektórzy ludzie są przeciwko imigracji i to jest rasizm. Widzisz, niektórzy ludzie wciąż twierdzą, że ten kraj jest „białym krajem” a to bardzo rasistowskie.
Heniek: Ale był biały, czyż nie?
Pofesor: NIE! Wcześniej były tu ludy rdzenne. Biali ludzie ukradli ich ziemię. Nie mogą twierdzić, że to „biały” kraj.
Heniek: Aha. Zatem to znaczy, że jeśli biali ludzie zbudowali kraj na cudzej ziemi i nie wpuszczają ludzi wszystkich ras do środka, to znaczy że myślą, że ludzie innych ras są gorsi?
Profesor: Tak, na swój sposób…
Heniek: Zatem te inne białe kraje w Europie, które nie miały rdzennych niebiałych mieszkańców, nie są rasistowskie nie wpuszczając innych do środka?
Profesor: Nie, ponieważ biali podbili ludzi z innych krajów! Splądrowali Afrykę i Azję i Amerykę Południową!
Heniek: A to znaczy, że czują sie gorsi, jeśli nie wpuszczą tych ludzi do swoich krajów?
Profesor: Tak, na swój sposób. Muszą ponieść odpowiedzialność za swoje zbrodnie.
Heniek: Tak więc Anglicy muszą ponieść odpowiedzialność za to co zrobili? Poznałem wielu turystów z Anglii i żaden z nich nigdy nikogo nie podbił. Czy to znaczy, że są ok?
Profesor: Nie, ponieważ ich naród to robił.
Heniek: Czyli dziedziczą winę ponieważ tak się stało, że urodzili się biali? To trochę zagmatwane, bo natknąłem się na ludzi, którzy twierdzili, że obwinianie Żydów o zabicie Jezusa to rasizm, ponieważ nie można obwiniać przedstawicieli rasy za to czego dokonało kilka jednostek, a szczególnie jeśli to było wieki temu.
Profesor: To pomówienie. To inna sprawa.
Heniek: Dlaczego?
Profesor: Wydaje mi się, że nie rozumiesz. Narody nie powinny myśleć, że mają prawo do dyskryminacji. Dyskryminacja na podstawie rasy jest zła.
Heniek: To dlaczego tak rozwodziłeś się nad tym co biali zrobili kiedyś, skoro to nie ma żadnego przełożenia na dzień dzisiejszy. Jeśli dyskryminacja jest zła, niezależnie od historii, to o co właściwie chodzi?
Profesor: Bo to ucisza rasistów. Widzisz, kiedy użyjesz tych argumentów przeciwko nim, próbują po prostu wykłócać się, że są niewinni. Zdradzę Ci małą tajemnicę, bo widzę, że nie jesteś stąd. Jest taka rzecz jak „Poczucie Białej Winy”, a to potężna broń psychologiczna.
Heniek: Ale jeśli twierdzisz, że ktoś w tym kraju powinien zapłacić za coś, czego nie zrobił, tylko dlatego, że jest biały, ale z drugiej strony nie można się domagać tego od członków innej rasy, to czy to nie jest podwójny standard?
Profesor: NIE! To się nazywa bycie przeciwko rasizmowi! Nie jesteś rasistą, prawda?
Heniek: Raczej nie chcę być.
Profesor: Właśnie, więc przestań wymyślać wymówki dla rasistów! Dyskryminacja jest zła, ok?
Heniek: Wybacz, po prostu usiłuję to zrozumieć. Wygląda na to, że są wyjątki i kruczki w tym wszystkim. Podwójne standardy, jak to „białe” poczucie winy, kiedy ktoś inny zupełnie nie jest na nie skazany. Nie tylko biali ludzie robili złe rzeczy na tym świecie. Wygląda na to, że każdy robił, ale istnieje jakaś specjalna uwaga skupiona na białych ludziach, jakby tylko oni mieli odpowiadać za to co zrobili.
Profesor: W tym sęk. Antyrasizm polega na wymuszeniu na białych ludziach zgody na stworzenie z ich narodów wielokulturowych tygli. Chcemy, aby białe kraje przyjęły mnóstwo imigrantów i zasymilowały ich. „Antyrasistowski” to eufemizm dla „antybiały”. Mówimy im, że nie mają prawa kontrolować imigracji bo „ukradli” ziemię innym ludom. Jednak na zdrowy rozsądek, jaki związek ma zagarnięcie ziemi z obecną polityką imigracyjną? Żaden! Jednak przez „Poczucie Białej Winy”, ludzie czują, że muszą się z tym zgodzić. Podobnie z imperialistyczną przeszłością. Znowu, nie ma to wielkiego znaczenia, ale sprawia, że ludzie czują się winni. A jeśli uda Ci się kogoś zakrzyczeć, to on milknie i podąża za Twoim nonsensem.
Heniek: Czyli walczycie z rasizmem sprawiając, że niewinni ludzie czują się winni?
Profesor: Widzisz, sprawiamy aby ludzie czuli się winni, tak aby zaakceptowali multikulturalizm. Chcemy, aby Zachód był wielorasowy, więc potrzebujemy tak robić dla tej szlachetnej sprawy.
Heniek: Czy inni ludzie wiedzą o tym? Ja o tym nie słyszałem, ale to by wiele wyjaśniało.
Profesor: Ludzie po prostu chcą zwalczać rasizm, a my mówimy im co mają robić, żeby go zwalczać.
Heniek: Czyli przeistoczenie zachodnich krajów w multikulturowe tygle jest pierwszorzędnym celem? Czy to dlatego nigdy nie domagacie się od Japonii czy Chin, które są dość homogeniczne etnicznie, aby otworzyły swoje granice? Zauważyłem, że nikt nigdy nie domaga się od azjatyckich bądź afrykańskich krajów, aby stały się multikulturowe, tylko od europejskich.
Profesor: Jasne, co prawda o ile ktoś zapyta Cię czy myślisz, że Japonia powinna otworzyc granice, mówisz „tak”, ale zwykle nie przejmujemy się tym, masz rację. Nikt nie przejmuje się tym, że niebiałe narody są homogeniczne, to zupełnie nas nie interesuje.
Heniek: Zatem to „polityka”, o ile dobrze rozumiem.
Profesor: Tak, antyrasizm jest ruchem politycznym. Uważamy, że jeśli jakiś kraj jest biały, to jest złe i dlatego sprawiamy, aby ludzie myśleli, że muszą zrobić coś dla walki z rasizmem. Argumenty, których używamy to tylko slogany, które uciszają ludzi. Zrobiliśmy WIELE, aby sprawić, że ludzie podkulają ogon i wycofują się, kiedy przyjdzie im na myśl, że ktoś może nazwać ich „rasistami”, więc nawet ze zwykłego strachu podążają za tym, co mówimy. Ludzie nie zaakceptowaliby tak po prostu bycia „antybiałymi”, ale jeśli ubierzesz to pojęcie w ciuszki „tolerancji”, „miłości”, „akceptacji różnorodności”, wtedy zaakceptują to, będa myśleli, że właśnie o te pojęcia chodzi, podczas gdy tak na prawdę chodzi o bycie antybiałym. Używamy pojęcia „antyrasistowski” jako eufemizmu dla „antybiały”. Po prawdzie, gadanie o tolerancji i akceptacji jest tylko gadaniem – nie możemy tolerować ani akceptować żadnego sprzeciwu. Nie ma tolerancji dla nietolerancji!
Heniek: Polityka siły!
Profesor: Dokładnie!
Heniek: Ale czy to nie jest ludobójstwo, w swej istocie? Jeśli domagasz się, żeby białe narody stały się multikulturowe i przemieszane, to czy to jest dobre?
Profesor: Nikt nigdy tak nie mówi. To nie może być prawda.
Heniek: Ale jeśli ktoś zwróciłby na to uwagę, to…
Profesor: Przestań. Nikt nie będzie się o to sprzeczał i tak to zostawmy. Jedyne co potrzebujesz wiedzieć, to: jeśli ktoś biały mówi lub wspiera cokolwiek, co mogłoby pomóc zachować jego rasę, wtedy nazywasz to rasizmem. Możesz to zrobić, bo w celu zachowania tożsamości, trzeba utrzymać pewien poziom izolacji i dyskryminacji, ale ponieważ my sprawiliśmy, że WSZELKA dyskryminacja jest uważana za zło; to wszystko, co Europejczycy mogliby zrobić dla zachowania swojej rasy czy kultury, będzie automatycznie uważane za rasizm. Zatem w istocie sprawiliśmy, że wszystko, co biali ludzie mogliby zrobić dla zachowania swojego dziedzictwa i uratowania siebie samych, będzie uważane za złe i rasistowskie. Plan jest świetny, ale nie zadziała, jeśli ludzie się o tym zorientują. Musisz mówić o rasizmie i akceptacji i multikulturowości tylko w odniesieniu do białych narodów. Nigdy, przenigdy nie domagaj się, aby niebiałe narody stały się wielorasowe i nawet o tym nie wspominaj. Jeśli byś tak zrobił, odsłoniłoby to podwójne standardy. Oni tego nie wspomną, obiecuję, więc nawet nie będziesz nigdy musiał wyjaśniać podwójnych standardów.
Heniek: Czy tylko z grzeczności nikt nie wspomina, że ta „tolerancja” jest nakierowana tylko na białych ludzi? Czy może nikt nie orientuje się, że domagacie się multirasowości tylko od białych narodów?
Profesor: Wszyscy mają tak wyprane mózgi, że nie zauważają, albo nie mają odwagi polemizować, bo pamiętaj, zawsze możesz po prostu zarzucić im rasizm. Pogłębiaj poczucie białej winy, a jeśli czujesz, że ktoś odsłania podwójne standardy, po prostu użyj argumentów „na rasizm”, aby rozmówca poczuł się winny i zamilkł. Działa za każdym razem.
Heniek: Co jeśli ktoś z Afryki mówi o ochronie swojej kultury i rasy?
Profesor: Wtedy mówisz, że to oczywiście słuszne.
Heniek: A jeśli mówi tak ktoś biały?
Profesor: Wtedy to „faszyzm”.
Heniek: I ludzie się na tym nie łapią? Na pewno!
Profesor: Czy tak robią czy nie, nie ma znaczenia. Nie mówią tego głośno i to jest ważne. Możesz powiedzieć, że dwa plus dwa równa się pięć i dwa plus dwa BĘDZIE się równało pięć, jeśli uda Ci się przekonać wszystkich do tego. Czy w to szczerze wierzą czy nie, to już nieistotne. Nie będą MÓWILI inaczej. I znowu, jeśli kiedykolwiek zajdzie potrzeba, użyj argumentacji „na rasizm” i odpuszczą. To jak z istnieniem ras. Jeśli przeciwko białym potrzebny jest argument, że rasy istnieją, to istnieją. Jeśli jednak przeciwko białym potrzeba argumentu, że rasy nie istnieją, to po prostu nie istnieją. Nie ma nic wstydliwego w mówieniu, że rasy jednocześnie istnieją i nie, o ile tylko nikt Ci tego nie wytyka, ale przecież nie zrobi tego, bo możesz go nazwać „rasistą”.
Heniek: Zatem kto to taki, „rasista”?
Profesor: Nieistotne! Nikt nie zapyta, kim jest „rasista”. Wszyscy po prostu wiedzą, że nie chcą być nazwani rasistami. Tak jak z istnieniem bądź nieistnieniem ras, w zależności od tego, czy chcesz to wykorzystać przeciwko białym, „rasista” może znaczyć cokolwiek potrzebujesz, aby tylko zdemonizować kogoś, kto jest politycznie niepoprawny. Jeśli już musisz odpowiadać co to rasizm, powiedz, że to dyskryminacja na podstawie koloru skóry.
Heniek: Ale dlaczego ktoś miałby się obawiać bycia nazwanym pojęciem, które nie ma żadnego realnego znaczenia?
Profesor: Przez reputację!
Heniek: Bo widzisz, ja bym pomyślał, że racjonalna osoba zwróciłaby uwagę na to, co ktoś mówi i pomyślała co to znaczy, po czym wysnuła własne wnioski.
Profesor: Nie zawsze, bo jeśli termin jest „tabu” do wystarczającego stopnia, to wystarczy jedno słowo. Możesz sprawić, że ludzie unicestwią samych siebie tylko po to, aby dostosować się do pewnego ideału społecznego i ostatecznie, to właśnie sprawiamy.
Heniek: Czyli przekonujesz ludzi, że muszą się unicestwić i to jest cnota?
Profesor: Dokładnie. I to JEST cnota, jeśli w to uwierzysz, a także wszyscy inni też w to uwierzą. Niektórzy biali ludzie posuwają się nawet tak daleko, że przechwalają się i przyklaskują temu, jak to w przyszłości będa wymieszani z innymi.
Heniek: Brzmi to bardziej jak jakaś choroba.
Profesor: Ale działa. Całkiem nieźle sobie żyję z tego całego nonsensu „różnorodności” i białej winy, w końcu to moja specjalizacja. Dopóki ludzie wierzą w ten „antyrasizm” i podążają za takimi poglądami, dopóty ja mam nad nimi władzę. To też niezły biznes. Taki Tim Wise – zarabia pieniądze na tym całym szumie który wywołuje.
Aby zaś biali ludzie mogli przetrwać, musieliby kogoś dyskryminować, a my przekonaliśmy ludzi, że dyskryminacja jest zła, jeśli opiera się na rasie. Możesz zatem dyskryminować na podstawie innych cech, na przykład umiejętności, zasobu portfela, ale nie można pozwolić białym ludziom na to aby myśleli, że powinni uchować swoją rasę. A jedyny sposób w jaki mogą to zrobić – my nazywamy złem. Nauczamy i nazywamy to złem, a ludzie nam wierzą, że aby mieć czyste sumienia muszą otworzyć granice.
Heniek: Więc jesteś jakby kapłanem? Zarabiasz na życie promując system wierzeń, w którym ludzie wierzą w coś tylko dlatego, że hmm, muszą w to wierzyć? Bo tak powiedziałeś?
Profesor: Ha ha! Tak, polityczna poprawność jest religią! Popatrz na inkwizycję! Heretycy byli mordowani i torturowani ponieważ nie wierzyli w to, czego się od nich domagano. Istnieli inkwizytorzy, którzy żyli z wyszukiwania heretyków. Wszystko zależało od tego, co autorytet powiedział, w co trzeba było wierzyć.
Dzisiaj, zamiast heretyków kwestionujących religię, mamy rasistów. Rasista znaczy dzisiaj to, co heretyk dawniej! Ludzie dawniej mieli pełne portki ze strachu przed posądzeniem o herezję, mimo, że ciężko było zdefiniować, kim był heretyk. Dziś nie mówimy „heretyk”, mówimy „rasista”, ale to ta sama rzecz. Termin, który sprawia, że ludzie trzęsą się ze strachu, jeśli wydaje im się, że są heretykami wobec religii politycznej poprawności. Zamiast inkwizytorów, są ludzie tacy jak ja, inni liberałowie i grupy „antyrasistowskie”. Żyją z wyszukiwania heretyków – ludzi, którzy wierzą w takie sprawy jak ochrona własnej kultury, co jest w sprzeczności z tym, czego wymaga polityczna poprawność.
No i oczywiście, wszystko polega na wierze. Na kimś, kto jest wysoko postawiony i ma na tyle władzy, aby powiedzieć, że tak ma być.
Heniek: To wszystko jest dziwne, ale wydaje mi się, że rozumiem. To wszystko gra pozorów, coś jak dziecięce zabawy? A co jeśli ludzie przestaną podążać za tym? Co jeśli odważą się mówić głośno, jeśli zrozumieją, że to nonsens?
Profesor: Wtedy będę miał kłopoty, ale Twoja w tym rola, żeby upewnić się, że ludzie nie odważą się na kwestionowanie tego. Pamiętaj, użyj winy, użyj strachu. Nie musisz dyskutować racjonalnie, po prostu popatrz na innych antyrasistów i skopiuj ich działania. Jeśli już utkniesz w dyskusji, stwierdź, że rasy i tak nie istnieją, ale zachowaj to na wypadek ostateczności, bo jest dość oczywistym, że rasy jednak istnieją.
I pamiętaj, jeśli wszystko inne zawiedzie, zawsze możemy pozamykać rasistów, albo sprawić, że stracą prace, albo postraszyć ich, że zostaną społecznymi pariasami. Dopóki będzie im się wydawało że są osamotnieni, dopóty będą podążać za nami. Mamy przygotowanych mnóstwo ciosów poniżej pasa.
Musisz tylko pamiętać o zasadach. Kłóć się, że ukradli ziemię, że zniewolili innych. Jeśli nie zaczną się bronić, jeśli zrozumieją, że te fakty nic dzisiaj nie znaczą, przejdź do argumentu „dyskryminacja jest zła”. Udawaj wtedy, że nie wspominałeś o kradzieży ziemi, po prostu mów, że nie można dyskryminować na podstawie rasy.
Jeśli Twój przeciwnik będzie dobry, to powie, że ma prawo do zachowania swojej rasy, co będzie znaczyło, że Twoje argumenty mają podtekst ludobójczy, skoro sprowadzają się do uniemożliwienia ludziom zachowania swojego dziedzictwa etnicznego. To trochę wredne, bo trzeba się wykłócać, że rasa nie istnieje. A skoro możesz stwierdzić, że nie istnieje, to nie musisz tłumaczyć się z moralnych zawiłości jakie tworzy antyrasizm. Nie ma rasy, nie ma ludobójstwa! Oczywiście zrób to na końcu, kiedy użycie argumentu „na rasizm” nie pomaga. Będziesz musiał zatrzeć fakt, że użyłeś rasizmu jako zarzutu przeciwko białym a teraz wykłócasz się, że rasy jednak nie istnieją, ale nie przyciągaj do tego uwagi.
Na koniec, bądź oburzony! Bądź urażony! Bierz wszystko osobiście! Mów, że masz kolegę z Afryki, że jesteś urażony i zdegustowany! Powiedz, że uważasz to za obrzydliwe. Udawaj, że jesteś zakłopotany i zawstydzony. Zrób z tego show. Ludzie wezmą Cię bardziej na serio, jeśli będziesz wkurzony.
I pamiętaj. „Antyrasistowski” – to eufemizm dla „antybiały”.
tłum. SC dla Autonom.pl wszelkie prawa zastrzeżone