Ostatnimi czasy Internet obiegły dwie wiadomości, które wzbudziły dosyć dużo emocji, zwłaszcza wśród szowinistycznej i antyukraińskiej części polskiego ruchu narodowego.

Pierwszą wiadomością było stanowisko ukraińskiej, nacjonalistycznej partii Korpus Narodowy, w którym zadeklarowała wolę pomocy przy renowacji pomników polskich ofiar stalinowskiego terroru, zniszczonych przez antypolskich prowokatorów (bądź osoby, którym na zantagonizowaniu Polaków z Ukraińcami zależy). Następnie, na stronach związanych z Ruchem Azowskim zamieszczono relację z wizyty nacjonalistów na cmentarzu, gdzie spotkali się oni z polską ekipą remontową, która wysłana na Ukrainę została już trzy dni po ujawnieniu dokonanych zniszczeń. Jak zostało napisane w anglojęzycznej relacji z wydarzenia nacjonaliści (zgodnie z prawdą) uznali, że fachowcy wybiorą najlepszą, najefektywniejszą i najmniej inwazyjną metodę renowacji pomników. Gest ukraińskich nacjonalistów należy traktować jako wyraz ich dobrej woli wobec Polaków oraz jasne zdystansowanie się od toksycznych postaw szowinistycznych.

Informacja dosyć szybko obiegła Internet, w niektórych kręgach budząc szok i niedowierzanie. W ciągu zaledwie kilku dni uległa znaczącym przeinaczeniom, by finalnie uzyskać nieprawidłowy wydźwięk, który mylnie sugerował, że nacjonaliści z Ukrainy samodzielnie i bez udziału jakiejkolwiek ekipy z Polski wyczyścili zdewastowany cmentarz.

Użytkownicy Internetu mają to do siebie, że wygodę cenią sobie zazwyczaj ponad wszystko inne, i kierując się właśnie tą wygodą, przekładają raczej polskojęzyczne źródła wtórne, (które wcale nierzadko z rzetelnością mają całkiem niewiele wspólnego, co często wynika nawet nie ze złych intencji, a po prostu z amatorskiego i nieprofesjonalnego podejścia do tematu) nad wiarygodne źródła pierwotne, których odbiór może być utrudniony dla osób, których horyzonty lingwistyczne kończą się na języku polskim.
I tutaj powstał problem – 31 stycznia Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego opublikowało wiadomość, w której informuje, że usunięcie szkód zleciło wyspecjalizowanej polskiej firmie (o działaniach której nacjonaliści wspomnieli w relacji ze swojej akcji, a z którą konkurować nie chcieli) dając impuls do pisania różnych sprostowań, które w swoim wydźwięku dyskredytowały akcję nacjonalistów z „Korpusu Narodowego”, często pokazując, jakoby była jakimś kłamliwym zabiegiem mającym urabiać polską opinię publiczną.

I tak oto, przez nierzetelność, koloryzowanie lub być może brak znajomości języków obcych (relacje z akcji dostępne są w językach ukraińskim i angielskim) powstał dysonans poznawczy, który kontestuje gest dobrej woli, jaki okazali Polakom nacjonaliści z Ukrainy. A w trakcie pisania relacji wystarczyło zaledwie zerknąć do oryginalnego źródła…

DK