Armia izraelska w nocy z soboty na niedzielę przeprowadziła atak lotniczy na obiekty na terenie Syrii. Agresja motywowana jest ze strony Tel-Awiwu obłudną retoryką o niedopuszczeniu, by rzekoma broń chemiczna znalazła się w rękach islamskich rebeliantów. Izrael jednocześnie nijak nie odniósł się do faktów, iż islamiści finansowani i uzbrojeni są przez zachodnie ośrodki wojskowe.
Domniemana tego typu broń niekonwencjonalna miała znajdować się w zbombardowanych obiektach wojskowych pełniących funkcję magazynów. By osłabić syryjski potencjał obronny zaatakowano także system obrony przeciwlotniczej w miejscowości Sabura, usytuowanej przy autostradzie Bejrut–Damaszek, na zachód od stolicy.
Jest to już drugi głośny akt izraelskiej agresji na Syrię. W styczniu myśliwce tego państwa zniszczyły ośrodek badawczy Dżamraja. Jako powód podano nieśmiertelny argument o możliwości produkowania przez państwo syryjskie broni chemicznej.
na podstawie: PAP