Szef Sztabu Generalnego Sił Obronnych Izraela, generał Gadi Eizenkot, wprost zapowiedział, że izraelskie służby wywiadowcze pomogą Arabii Saudyjskiej w jej walce z Iranem. Dowódca izraelskiego wojska w rozmowie z saudyjskim serwisem internetowym stwierdził, iż największym zagrożeniem dla Bliskiego Wschodu jest właśnie Iran, a nie Arabia Saudyjska będąca głównym eksporterem radykalnego islamu na cały świat.
Dowódca izraelskiej armii udzielił wczoraj wywiadu saudyjskiemu serwisowi internetowemu „Elaph”, w którym wprost stwierdził, że Izrael i Arabia Saudyjska mają wspólne interesy, a najważniejszym z nich jest przeciwdziałanie wzrostowi potęgi Islamskiej Republiki Iranu. Eizenkot twierdzi bowiem, iż celem Teheranu jest uzyskanie kontroli nad całym regionem Bliskiego Wschodu, ponieważ dostarcza on uzbrojenie libańskiemu Hezbollahowi oraz władzom Syrii.
Izraelski wojskowy zadeklarował przy tym, że jego kraj jest gotów przekazać odpowiednie informacje wywiadowcze swoim saudyjskim odpowiednikom „w celu wymiany doświadczeń z umiarkowanymi krajami islamskimi”, Co ciekawe, Izrael i Arabia Saudyjska nie utrzymują oficjalnych kontaktów dyplomatycznych i wielokrotnie zaprzeczały, aby łączyły ich tajne relacje. Jeden z libańskich dzienników napisał jednak we wtorek, że dynastia Saudów jest gotowa na normalizację wzajemnych stosunków mimo krytyki ze strony opinii publicznej.
Iran i jego sojusznicy znaleźli się pod ostrzałem światowych mediów, a także strony izraelskiej i radykalnych państw arabskich po tym, jak de facto na Bliskim Wschodzie powstał „szyicki półksiężyc”, czyli szlak transportowy łączący ze sobą Liban, Syrię, Irak i Iran. Saudyjczycy starają się więc głównie wywrzeć presję na Liban, dlatego do Rijadu na początku listopada przybył premier Saad Hariri, który wpierw ogłosił swoją dymisję, a następnie się z niej wycofał.
Na podstawie: elaph.com, presstv.com.