Izraelski rząd zaakceptował plan pomocy dla obszarów ocenionych przez niego jako priorytetowe. Na ich liście znalazło się o 20 żydowskich osiedli z Zachodniego Brzegu Jordanu, zatem więcej niż na poprzedniej, która była sporządzona w 2009 roku.
Lista odbiorców pomocy od państwa jest bardzo długa, znajdują się na niej setki miejscowości uznanych przez rząd za ważne i wymagające stymulacji finansowej do rozwoju. Pieniądze mają zostać przeznaczone na cele infrastrukturalne i mieszkaniowe, a także na oświatę, kulturę i wydatki związane z bezpieczeństwem.
Wśród nowej dwudziestki osiedli znajdują się takie, które leżą poza większymi skupiskami żydowskimi. Według dziennika Haaretz, „Izrael potrzebuje jakiegokolwiek porozumienia pokojowego z Palestyńczykami”, by móc sprawować kontrole nad tymi osiedlami. Jednak do tej pory okupanci obywali się bez niego całkiem skutecznie.
Na liście znajdują się również trzy osiedla (Rehelim, Sansana i Bruchin), które zostały zbudowane na ziemiach Palestyńczyków nielegalnie nawet w świetle prawodawstwa Izraela, ale następnie ich istnienie zostało zalegalizowane przez rząd poprzedniej kadencji, sterowany przez Benjamina Netanjahu. Haaretz podaje również, że wiele z osiedli dopisanych do listy, zdominowane jest przez sympatyków skrajnego ugrupowania politycznego Żydowski Dom (HaBayit HaYehudi), kierowanego przez syjonistę i wroga idei państwa palestyńskiego, Naftalego Bennetta, pełniącego przy tym funkcje ministerialne w rządzie Izraela.
Z pytaniem o nowe osiedla zwróciła się do izraelskiego rządu Agence France Presse (AFP). Odpowiedzi francuskiej agencji udzielił przedstawiciel biura premiera, według niego „fakt figurowania na tej liście nie wystarcza do tego, by miejscowości znajdujące się poza zieloną linią (na Zachodnim Brzegu) korzystały ze statusu strefy uprzywilejowanej”. Aby osiedla poza zieloną linią mogły skorzystać z dodatkowej pomocy finansowej, konieczna jest decyzja polityczna, której nie potrzebują miasta w innych lokalizacjach.
Od glosowania za nową listą wstrzymało się czterech izraelskich ministrów, między innymi oskarżona o zbrodnie wojenne w Palestynie Tzipi Livni będącą ministrem sprawiedliwości i – jak na ironię – osobą odpowiedzialną za negocjacje z Palestyńczykami.
Decyzja rządu spotkała się z mocną krytyką ze strony Palestyny. Rzecznik prezydenta Abbasa, Nabil Abu Rudeina w swoim komunikacie oświadczył, iż „polityka ta wznosi bariery przed wysiłkami na rzecz pokoju podejmowanymi przez administrację Stanów Zjednoczonych”, dodał również, że „wszystkie działania kolonizacyjne są nielegalne”.
na podstawie: haaretz.com, afp.com