Izraelski rząd zaaprobował legislację mającą ograniczyć liczbę nielegalnych imigrantów, pracujących na terenie tego kraju. Minister finansów, Yuval Steinitz, powiedział, że ruch ten pozwoli zachować od 30 do 50 tysięcy miejsc pracy dla Izraelitów w ciągu jednego roku.
„Masowy napływ zagranicznych pracowników do Izraela w ostatnich latach spowodował problemy z bezpieczeństwem, narkotykami oraz głównie problem na rynku pracy, w tym obniżenie stawek.” – powiedział premier Benjamin Netanjahu podczas spotkania rządu. Oprócz typowo ekonomicznych argumentów przeciwko nielegalnej imigracji, premier podkreślił również, że napływ imigrantów niszczy izraelskie społeczeństwo i obniża status Izraela jako państwa żydowskiego.
Plan zakłada wysokie kary za zatrudnianie nielegalnych imigrantów, oraz zmianę ulg podatkowych dla pracodawców zatrudniających obcokrajowców. Jak podaje Jerusalem Post, w 2005 roku w Izraelu pracowało 255 tysięcy obcokrajowców, około 155 tysięcy z nich nielegalnie.
Z problemem masowej imigracji od wielu lat boryka się wiele krajów Europy, jednak nieśmiałe działania podejmowane przez poszczególne rządy spotykają się z ostrą krytyką tzw. „społeczności międzynarodowej”. Nierzadko padają zarzuty „rasizmu” lub nieposzanowania praw człowieka.
Argument utrzymania etnicznej czystości użyty przez europejskiego polityka oznaczałby prawdopodobnie koniec jego kariery. W obronie nielegalnych imigrantów w Europie często występują zakotwiczone tu organizacje żydowskie.