Zwykle małomówni urzędnicy rzymskokatoliccy w Izraelu, postanowili przemówić w sprawie antychrześcijańskich nastrojów w tym kraju, przejawiających się np. w bezczeszczeniu miejsc kultu.
Poczatkiem września podpalono drzwi klasztoru w Latrun, w pobliżu Jerozolimy, dodatkowo Żydzi umieścili na nich napis „Jezus jest małpą”. Ponad dwa tygodnie śledztwa nie doprowadziło do zatrzymania sprawców, mimo zapewnień policji o ich determinacji w ustaleniu tożsamości wandali.
Nie był to jedyny atak w ciagu ostatnich miesięcy. Najwyżsi dostojnicy kościelni w Ziemi Świętej zaczynają mówić o niepokojących relacjach pomiędzy chrześcijanami a Żydami. Mniejszość chrześcijańska w Izraelu to zaledwie 155 tysięcy ludzi, co stanowi 2 procent populacji.
W lutym tego roku na drzwiach klasztoru w Jerozolimie namalowano napis „Śmierć chrześcijanom” w języku hebrajskim. Mimo, że katoliccy duchowni ostrożnie nie twierdzą, że jest to bardzo szeroka tendencja, zwracają uwagę na fakt ignorowania takich postaw przez władze.
Dodatkowo, atmosferze nienawiści sprzyjają wystąpienia osób znanych, a nawet polityków. W lipcu izraelski polityk wyrwał z Biblii kartki Nowego Testamentu i wyrzucił je do kosza, nazwawając tę część Biblii „odrażającą”. Katolicy zwracają też uwagę na nauczanie pogardy dla chrześcijan w żydowskich szkołach i domach.