Islandia coraz bardziej oddala się od Unii Europejskiej. Państwo jest nadal formalnie kandydatem do akcesji, lecz islandzki rząd zamknął wszystkie komitety negocjacyjne, zajmujące się rozmowami z unijnymi politykami.
Jak poinformował prestiżowy amerykański dziennik „Wall Street Jurnal”, islandzki rząd postanowił zamknąć wszystkie swoje komitety negocjacyjne z Unią Europejską. Doniesienia potwierdził premier Islandii, Sigmundur Davíð Gunnlaugsson z liberalno-agrarnej Partii Postępu (Framsóknarflokkurinn). Stwierdził on, że Islandia całkowicie nie zamyka swoich relacji z Unią Europejską, chcąc wzmocnić relacje gospodarcze z tą strukturą.
Komisja Europejska nie jest zaskoczona tą decyzją, a jej rzecznik stwierdził, że nowy rząd od początku deklarował brak chęci do kontynuowania negocjacji. Tak naprawdę wszelkie rozmowy wygasły już w maju po zaprzysiężeniu nowego rządu.
Rozmowy o przystąpieniu Islandii do UE trwały od maja 2009 roku, gdy do władzy doszli socjaldemokraci z partii Sojusz (Samfylkingin), która przegrała ostatnie wybory, bowiem nie radziła ona sobie z kryzysem finansowym, bardzo dotkliwym dla Islandczyków. Nowe władze nie były zainteresowane kontynuowaniem negocjacji, przede wszystkim z powodu rozbieżności na tle połowu makreli.
Z pozoru zabawna sprawa, jest bardzo ważna dla gospodarki Islandii w której rybołówstwo odgrywa kluczową rolę. Islandia oraz Wyspy Owcze zwiększyły limity na połów makreli, co nie spodobało się Wielkiej Brytanii obawiającej się o swoje rybołówstwo zagrożone nieskrępowanym połowem dokonywanym przez te kraje. Unijni politycy wielokrotnie wracali do tej sprawy, a według premiera Gunnlaugssona nie jest ona powiązana z negocjacjami akcesyjnymi, dlatego uznał to za „cios poniżej pasa”.
na podstawie: online.wsj.com