Kolejne zamachy terrorystyczne w Hiszpanii i Francji spowodowały, że na ulice wyszły demonstracje przeciwko terroryzmowi, które tak jak w Barcelonie skupiały się przede wszystkim na… walce z „islamofobią”. We Włoszech odbyła się natomiast duża manifestacja przeciwko eksmitowaniu imigrantów z zajmowanych przez nich nielegalnie budynków, która zakończyła się starciami z policją i odstąpieniem włoskiego resortu spraw wewnętrznych od zarządzonych wcześniej czynności.
Marsz w Barcelonie był odpowiedzią na zamach terrorystyczny z 17 sierpnia, kiedy zginęło 16 osób a rannych zostało kolejnych 130, zaś do przeprowadzenia ataku przyznało się tzw. Państwo Islamskie. W sobotę na ulice miasta wyszło więc blisko pół miliona ludzi, w tym najważniejsze osoby w państwie, czyli król Filip VI oraz premier Mariano Rajoy. Głównym celem demonstrantów było pokazanie terrorystom, iż nie dadzą oni rady zastraszyć hiszpańskiego społeczeństwa, które jednoczy się w obliczu tragedii z połowy sierpnia.
Manifestacja miała oczywiście politycznie poprawny charakter, dlatego sporo jej uczestników miało ze sobą plansze skierowane przeciwko „islamofobii”, która ma rozprzestrzeniać się dzięki rzekomemu wykorzystywaniu islamskich zamachów terrorystycznych przez grupy zwracające problem na islamizację Europy. Lewicowo-liberalne światowe media zwróciły szczególną uwagę na gest ojca trzyletniego chłopca zabitego w ataku Państwa Islamskiego, który przekazał znak pokoju muzułmańskiemu imamowi, aby uściskiem zapewnić wyznawców islamu, iż w Hiszpanii nie grozi im obecnie niebezpieczeństwo.
Śledztwo prowadzone przez hiszpańską policję w ostatnich dniach przyniosło nowe doniesienia, zgodnie z którymi mężczyźni odpowiedzialni za zamach w Barcelonie zostali zradykalizowani właśnie przez muzułmańskiego duchownego. Abdelaki As-Satty miał zindoktrynować terrorystów w ciągu dwóch miesięcy, a sam po dwa razy w miesiącu odwiedzał Maroko, natomiast ogółem podczas pobytu w Hiszpanii spędził blisko dwa lata w więzieniu w związku z przemytem narkotyków. On sam zradykalizował się poznając w areszcie ekstremistkę skazanego za zamachy w Madrycie sprzed trzynastu lat.
We Włoszech lewicowi aktywiści solidaryzowali się w zeszłym tygodniu z imigrantami, którzy zaczęli być eksmitowani z zajmowanych przez nich nielegalnie budynków w Rzymie. Podczas protestów w tej sprawie doszło do starć z policją, a włoski resort spraw wewnętrznych ostatecznie ugiął się pod presją cudzoziemców ubiegających się o azyl i cofnął decyzję o wyrzucaniu ich z mieszkań. Poza grupami lewicowych ekstremistów, z imigrantami solidaryzowali się także przedstawiciele lokalnych kościołów chrześcijańskich.
Na podstawie: abc.es, elmundo.es, ilgiornale.it.