Departament Skarbu USA twierdzi, że samozwańcze Państwo Islamskie ma wciąż dostęp do pokaźnych zasobów pieniężnych. Rezerwy gotówki ekstremistów mają bowiem wynosić blisko 100 milionów dolarów. Kasa organizacji terrorystycznej jest zasilana głównie przez sponsorów pochodzących z terenów Turcji i Iraku.
Urzędnicy administracji Białego Domu opublikowali raport dotyczący finansowego zaplecza Państwa Islamskiego. Wynika z niego, że rezerwy finansowe ISIS znacznie uszczupliły się w ostatnich latach, zwłaszcza przez dwoma laty, gdy ISIS zostało zepchnięte do niewielkich enklaw na terenie Syrii. Terroryści mają jednak wciąż dostęp do zasobów w wysokości blisko 100 mln dolarów.
Główną przyczyną znaczącej utraty wpływów jest brak kontroli nad terenami roponośnymi. To właśnie ich zajęcie w 2014 roku dało dżihadystom możliwość zarabiania na sprzedaży ropy naftowej. Znajdujące się na historycznie niskim poziomie rezerwy finansowe samozwańczego kalifatu są obecnie rozsiane po całym Bliskim Wschodzie. Pieniądze trafiają zaś do ekstremistów dzięki donatorom z Turcji i przemytnikom z Iraku.
Niektóre pieniądze trafiły do samozwańczego kalifatu poprzez działalność firm finansowych w osławionym obozie al-Hol, w którym Kurdowie więżą blisko 50 tys. członków rodzin bojowników ISIS. Pozostała część gotówki była dostarczana przez kurierów. Działają oni bowiem praktycznie bez przeszkód na nieszczelnej granicy Syrii z Irakiem. Ponadto fundamentaliści pozyskują fundusze poprzez dalszy przemyt ropy, grabież czy porwania dla okupu.
Eksperci uważają, że amerykański prezydent Joe Biden ponownie zainteresuje się kwestią samozwańczego kalifatu, który zniknął z pierwszych stron gazet po 2019 roku. Ameryka zmienia więc podejście do Bliskiego Wschodu, a jednym z elementów nowej polityki ma być całkowite odcięcie ISIS od finansowania. Organizacja Narodów Zjednoczonych twierdzi z kolei, że ekstremiści wciąż mogą liczyć na grupę 10 tys. lojalistów w Syrii i Iraku.
Na podstawie: al-monitor.com.