W ostatnich dniach nastąpiła eskalacja konfliktu pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Iranem, dlatego Amerykanie skierowali swoje okręty wojenne oraz bombowce w region Bliskiego Wschodu, rozmieszczając je w Arabii Saudyjskiej oraz Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Irański minister spraw zagranicznych Mohammad Dżawad Zarif nie wierzy jednak w rozpoczęcie wojny, ponieważ nikomu nie jest ona na rękę.
Zarif zakończył dzisiaj swoją wizytę w Chińskiej Republice Ludowej, stąd jeszcze w Pekinie odniósł się do niepokojących doniesień płynących z Bliskiego Wschodu. Szef irańskiej dyplomacji stwierdził ze spokojem, że nie wierzy w wybuch wojny, bowiem sam Iran nie chce konfliktu, zaś żadne z państw nie ma najmniejszych złudzeń w sprawie ewentualnej możliwości pokonania jego kraju w całym regionie.
Doniesienia o możliwym wybuchu wojny pojawiły się zwłaszcza po ostatnim weekendzie, kiedy u wybrzeży Zjednoczonych Emiratów Arabskich doszło do ataku na cztery tankowce, o co oskarżono siły inspirowane przez Iran. Po tym wydarzeniu Amerykanie postanowili ewakuować pracowników swojej ambasady w Iraku, obawiając się właśnie wojny z Irańczykami.
Wczoraj media poinformowały z kolei o skierowaniu amerykańskich okręgów wojennych oraz bombowców w region Zatoki Perskiej, co miało nastąpić na podstawie umów zawartych pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Arabią Saudyjską i Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi. Saudyjczycy twierdzą jednocześnie, że celem takiego posunięcia było powstrzymanie Iranu przed eskalacją konfliktu, a nie doprowadzenie do wojny z tym krajem.
Na podstawie: aljazeera.com.