25 lat temu rząd Indii ogłosił realizację „Nowej Polityki Gospodarczej”, która została oparta o neoliberalne założenia konsensusu waszyngtońskiego. Choć kraj cieszył się większym wzrostem gospodarczym, to z jego owoców cieszą się jedynie najbogatsi, zaś sytuacja najbiedniejszych mieszkańców jeszcze się pogorszyła.
Obecny indyjski system gospodarczy opiera się na założeniach „Nowej Polityki Gospodarczej”, którą w 1991 r. zaczął wdrażać socjalliberalny rząd Indyjskiego Kongresu Gospodarczego. Program ten oparł się na zaleceniach tzw. konsensu waszyngtońskiego będącego do dzisiaj głównym kanonem polityki ekonomicznej zalecanej przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Bank Światowy. Jego główne założenia to zmniejszenie roli państwa w gospodarce, ograniczenie publicznych inwestycji, ograniczenie kontroli cen, masowa prywatyzacja, liberalizacja rynku finansowego oraz likwidacja barier dla zagranicznych inwestycji.
Jeśli chodzi o suche statystyki dotyczące rozwoju gospodarczego, plan ten przyniósł pożądane efekty. W latach 1991-1996 indyjska gospodarka rosła w tempie 6,7 proc. rocznie, rezerwy walutowe kraju zwiększyły się do ponad 22 mld dolarów, a dodatkowo rozrósł się sektor technologii informatycznych. Jednocześnie w tej branży pracuje jednak tylko 2 proc. społeczeństwa, natomiast blisko 70 proc. żyje na wsiach.
Większość owoców rozwoju gospodarczego trafiło więc do najbogatszych Hindusów, natomiast pogłębiły się problemy biedniejszych warstw tamtejszego społeczeństwa. Blisko 35 proc. mieszkańców Indii cierpi więc na chroniczne niedożywienie, a w pierwszej dekadzie od wprowadzenia „Nowej Polityki Gospodarczej” liczba zadłużonych gospodarstw domowych zwiększyła się z 26 do 48,6 proc., co prowadzi do coraz większej liczby samobójstw wśród rolników.
Na biedę nie mogą narzekać natomiast wspomniani najbogatsi mieszkańcy Indii. Między 2004 i 2015 rokiem liczba miliarderów zwiększyła się z 13 do 111, a jest ich więcej jedynie w Stanach Zjednoczonych oraz Chinach.
Na podstawie: forsal.pl.