Parafia przyjęła 36 nielegalnych imigrantów z północnej Afryki, głównie Tunezji. Dwudziestu z nich zostało przerzuconych przez włoski rząd na stały ląd. Ci którzy pozostali na miejscu zaczęli wybijać okna i demolować przykościelny dom, a następnie podłożyli ogień. Według podpalaczy, był to sposób żeby zaprotestować przeciwko temu, iż muszą pozostać na Lampedusie. Fakt, że nikt ich tam nie zapraszał najwidoczniej nie miał tu znaczenia.
Do takich przypadków na Lampedusie dochodzi coraz częściej. Dzisiejsza włoska prasa pisze, że wyspa znalazła się na skraju rewolty imigrantów, którzy grożą, że „podpalą wszystko”. – Wtedy nas stąd zabiorą – mówią protestujący uchodźcy. Protesty nasilili w ostatnich dniach, gdy złe warunki pogodowe uniemożliwiły ruch promów i statków przewożących uchodźców do Europy kontynentalnej.
Obecnie na Lampedusie przebywa blisko 4 tysiące przybyszów z północnej Afryki. Premier Silvio Berlusconi poinformował, że liczba ta zostanie do wieczora zmniejszona do 2,5 tysiąca. Właśnie z powodu złych warunków na morzu nie uda się dotrzymać złożonej przez szefa rządu obietnicy całkowitego zakończenia w niedzielę ewakuacji imigrantów.