Kolejny z komunistycznych zbrodniarzy uniknął sprawiedliwości w III Rzeczpospolitej zwanej „wolną Polską”. W piątek zapadł wyrok w sprawie masakry robotników na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku. Były wicepremier PRL, Stanisław Kociołek, został uniewinniony. Trójmiejska opinia społeczna nie kryje swojego oburzenia.
Oprócz Kociołka na ławie oskarżonych zasiadł także Mirosław W., dowódca batalionu blokującego bramę Stoczni Gdańskiej oraz Bolesław F., zastępca do spraw politycznych 32 Pułku Zmechanizowanego, który blokował stocznię w Gdyni. Sąd sprawą tą zajmował się aż 18 lat. Nie jest to nic nowego w przypadkach procesów komunistycznych zbrodniarzy.
Prokurator domagał się dla oskarżonych 8 lat więzienia i 10 lat pozbawienia praw publicznych, obrońcy – uniewinnienia. Sąd uniewinnił Kociołka, który w wystąpieniu telewizyjnym namawiał stoczniowców do pójścia do pracy, gdzie czekało na nich uzbrojone wojsko. Życie straciło osiemnastu stoczniowców, wielu zostało rannych. Podobnie jak inni czołowi komunistyczni zbrodniarze, Kociołek uniknie kary.
Skazani za „pobicie ze skutkiem śmiertelnym” (zamiast zabójstwa) zostali dwaj wymienieni wojskowi. Sąd skazał ich na karę 4 lat więzienia, wyrok obniżył o połowę i zawiesił, co oznacza, że i oni pozostali całkowicie bezkarni.Swojego oburzenia nie kryją mieszkańcy Trójmiasta, związkowcy, w tym rodzina Zbyszka Godlewskiego zastrzelonego w czasie wydarzeń grudniowych. Wszyscy zgodne twierdzą, że proces i wyroki to kompromitacja sądownictwa i swoista farsa (dotyczy to zdecydowanej większości procesów komunistycznych zbrodniarzy, których o ile udało się skazać, zwykle były to niskie i zawieszone wyroki).
Jednym z oskarżonych w sprawie Grudnia 70 był gen. Wojciech Jaruzelski. Mimo, że wielokrotnie uczestniczył w różnych publicznych wydarzeniach, wyłączono go z procesu ze względu na stan zdrowia. Komentując wyrok sądu w sprawie Kociołka i pozostałych oskarżonych, Jaruzelski nie krył zadowolenia mówiąc, że „gdyby wyrok był wyższy, byłby zniesmaczony”. Hołubiony dziś przez przez postkomunistów i zrehabilitowany przez okrągłostołowych opozycjonistów generał w III RP nie został skazany za żadne zbrodnie, których dopuścił się będąc u szczytu władzy w komunistycznym aparacie.