Lewicowo-liberalne media rozpaczają nad wczorajszymi wydarzeniami w Gdańsku. Tamtejsza grupa homoseksualistów, używająca nazwy „Homokomando”, zebrała się na swój trening, ale nie zdążyła nawet go odbyć. Źle poszły jej bowiem zajęcia praktyczne, które zapewniła grupa bliżej niezidentyfikowanych mieszkańców Trójmiasta.

O grupie „Homokomando” zrobiło się głośno w połowie ubiegłego roku. Jej założyciele odbyli swoisty rajd po liberalno-lewicowych mediach, żywo zainteresowanych każdą pojawiającą się w życiu społecznym grupą seksualnych odmieńców. Twierdzili wówczas, że są nieformalną „gejowską grupą sportową”, stąd też spotykają się na spływach kajakowych, paintballu czy przy drążkach do podciągania.

W środę wieczorem trójmiejscy aktywiści „Homokomanda” spotkali się, aby „uprawiać sport” w Parku im. Ronalda Reagana w Gdańsku. We wspomnianych wywiadach homoseksualiści twierdzili, że „grzeczni już byliśmy, teraz będziemy się bronić” i jak widać grupa mieszkańców Trójmiasta zdecydowała się sprawdzić, czy nie były to słowa rzucane na wiatr. Okazało się, że jednak były.

Członkowie „Homokomanda” przedstawiają się więc obecnie jako niewinne ofiary agresji ze strony „30 zamaskowanych mężczyzn” (w niektórych relacjach mowa jest o kilkunastu, więc jak widać u homoseksualistów kuleją nie tylko zajęcia z Wychowania Fizycznego). Na Szpitalny Oddział Ratunkowy miało trafić dwóch z nich, natomiast niespodziewani goście mieli pobić tęczowych aktywistów za „promowanie ideologii LGBT”.

Sprawa trafiła już na policję. Przedstawiciele gdańskiej komendy twierdzą, że na miejsce wysłanych zostało kilka patroli policyjnych. Po przeszukaniu pasa nadmorskiego, funkcjonariusze zdecydowali się zabezpieczyć nagrania z okolicznego monitoringu.

Na podstawie: trojmiasto.pl, noizz.pl.