Przedstawiciele policyjnych związków zawodowych oskarżają hiszpańskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych o dopuszczenie do zamieszek przeciwko wiecowi partii VOX. Rząd lewicy miał celowo skierować zbyt mało funkcjonariuszy na manifestację prawicy, aby anarchiści mogli zorganizować zamieszki.

Dziennik „El Mundo” cytuje wypowiedzi przedstawicieli Zjednoczonego Związku Policji (SUP), wprost oskarżających hiszpański resort spraw wewnętrznych o „sprzedanie” policjantów. Mieli oni bowiem otrzymać jednoznaczny rozkaz biernego przypatrywania się wydarzeniom w trakcie wiecu VOX-u. W ten sposób lewicowy rząd chciał nie dopuścić do organizacji demonstracji narodowych konserwatystów.

Minister spraw wewnętrznych Grande-Marlaska z Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE) naciskał więc celowo na wysłanie do madryckiej dzielnicy Vallecas jak najmniejszej liczby funkcjonariuszy. Wiedział bowiem, że dzięki temu skrajnie lewicowi kontrdemonstranci nie będą bali się zaatakować demonstracji prawicy.

Socjalistom udało się zresztą osiągnąć ten cel. W stronę przemawiających polityków VOX, prowadzących kampanię przed wyborami lokalnymi w Madrycie, poleciały między innymi cegłówki. Łącznie rannych w wyniku działań skrajnej lewicy zostało 35 osób, a wśród nich 21 policjantów. Podczas zamieszek aresztowano dwie osoby.

Liderzy VOX-u jeszcze w czasie swojego wiecu oskarżali lewicowy rząd Pedro Sancheza, domagając się ponadto rezygnacji Grande-Marlaski ze stanowiska ministra. Rocío Monasterio, kandydatka partii na prezydenta Madrytu, podziękowała natomiast wszystkim przybyłym na wiec. Jej zdaniem lewica w zaplanowanych na początek maja wyborach poniesie klęskę.

Na podstawie: elmundo.es, elpais.com, europapress.es.