Nacjonaliści zebrali się wokół budynku przemysłowego w porcie, w którym na czas nieokreślony osiedlani są przybywający do Grecji nielegalni przybysze z krajów arabskich i afrykańskich. Burzliwy protest nacjonalistów, skandujących między innymi „Będziemy bronić się sami”, został zaatakowany przez policję, co wywołało stanowczą reakcję demonstrantów. Manifestujący w porcie odpowiedzieli policjantom uderzeniami drewnianych pałek, a także obrzucili ich racami, kamieniami i „greckimi granatami”, czyli butelkami z rozpuszczalnikiem, owiązanymi petardami o dużej sile rażenia. W późniejszych godzinach starcia przeniosły się z portu także na główne ulice miasta.
Fala oburzenia Greków była spowodowana śmiertelnym ranieniem nożem 30-letniego mężczyzny, do którego doszło przed jego domem po werbalnym sporze z kilkoma młodymi Afgańczykami. W sprawie zabójstwa aresztowano 17-latka, przebywającego na terenie Grecji nielegalnie. Port Patras pod względem liczby cumujących do niego imigrantów zalicza się do pierwszej trójki borykających się z tym problemem portów na świecie; nielegalni przybysze w większości przypadków na stałe osiedlają się w mieście, mogąc liczyć na dość komfortową pomoc socjalną.