Olbrzymie firmy internetowe, monopolizujące rynek usług w sieci, czerpią z tego tytułu olbrzymie zyski lecz starają się płacić od nich jak najmniejsze podatki – najczęściej w krajach, które mają najniższe stawki VAT. Proceder ten stanowi olbrzymie straty dla budżetów narodowych w krajach o wyższych stawkach.
Uwagę na ten fakt zwrócił rząd Francji. Z polecenia prezydenta Francoisa Hollande’a, został sporządzony raport dotyczący opodatkowania internetowych gigantów. Pojawił się tam dość nowatorski pomysł pobierania podatków od informacji na temat użytkowników, gromadzonych przez Google, Amazon czy Facebook. Równie ciekawe jest uzasadnienie dla tego podatku, użytkownicy zostali tam bowiem odebrani jako darmowi pracownicy, którzy poprzez udostępnianie informacji de facto generują zyski gigantów internetowych.
Twórcy raportu wskazują, iż firmy tego typu gromadzą ogromne ilości danych o swoich użytkownikach, a dane te służą do personalizacji wyświetlanych informacji i reklam generując w ten sposób większe zyski. New York Times przytoczył jako przykład Google. Zdecydowany lider wśród wyszukiwarek internetowych potrafi zarobić nawet 30 mld dolarów na samych reklamach. Z tej kwoty około 2 mld mogą pochodzić z działalności na terenie Republiki Francuskiej. Jednak budżet nie ma prawie żadnych przychodów z tego tytułu.
Nowy podatek miałby zależeć od liczby użytkowników danego giganta, określonej przez zewnętrzne firmy. Z powodów legislacyjnych może zostać wprowadzony najwcześniej w 2014 tym roku. Wpływy mogą wynieść wiele milionów dolarów i pomóc w choćby częściowym pokryciu dziury budżetowej Francji. Pozostaje więc tylko się cieszyć, że dziura budżetowa – przynajmniej teoretycznie – będzie łatana pieniędzmi najbogatszych, a nie najbiedniejszych.
na podstawie: PAP