Pandemia koronawirusa nie wpłynęła znacząco na liczbę pojawiających się w ogłoszeniach ofert pracy. W marcu było ich więc tylko o 7,5 procenta mniej niż w analogicznym czasie przed rokiem. Wyraźnie spada jednak ich atrakcyjność, bo przedsiębiorcy zdając sobie sprawę z kryzysu gospodarczego wiedzą, że nie będą już musieli konkurować między sobą o pracowników.

Raport na temat ofert pracy w ubiegłym miesiącu przygotowała firma audytorsko-doradcza Grant Thornton. Zdaniem jej analityków sytuacja na rynku pracy w marcu była relatywnie stabilna, oczywiście jak na zagrożenie związane z przestojem w pracy wielu branż. Mimo zapowiedzi dotyczących zwolnień pracowników, firmy funkcjonujące w Polsce opublikowały tylko o 7,5 proc. mniej ofert niż w marcu ubiegłego roku.

Zwłaszcza w drugiej połowie marca było widoczne ograniczenie działalności niektórych przedsiębiorstw, lecz nie wszyscy zatrzymali się z tego powodu z zatrudnianiem pracowników. Grant Thornton dokonało nawet analizy liczby pojawiających się ofert – w drugiej połowie ubiegłego miesiąca dziennie miało więc pojawiać się blisko 3,8 tys. ogłoszeń o poszukiwaniu pracowników przez przedsiębiorstwa.

Wyraźnie jednak widać, że z powodu kryzysu spowodowanego koronawirusem, nie muszą już one w takim samym stopniu zabiegać o pracowników. Uśredniona liczba dodatków oferowanych przez firmy spadła więc z dotychczasowych 6,6 do 5,8. Przedsiębiorcy przewidując nadchodzący wzrost bezrobocia wiedzą bowiem doskonale, że osoby pozostające bez zatrudnienia będą musiały konkurować ze sobą o każde miejsce pracy.

Na razie niewiele firm zdecydowało się na redukcję wynagrodzeń, ponieważ blisko 57 proc. ofert pracy jako główną zachętę podaje wysokie wynagrodzenie, a to tylko 2 pkt. proc. mniej niż w marcu ubiegłego roku. Przedsiębiorstwa zredukowały z kolei oczekiwania względem kandydatów, co może mieć związek z faktem, że zdecydowana większość przeanalizowanych ofert dotyczyła pracy fizycznej.

Na podstawie: praca.interia.pl.