Polskie firmy budowlane narzekają na brak rąk do pracy, co może być dla nich utrudnieniem z powodu zwiększenia się w przyszłym roku liczby inwestycji infrastrukturalnych. Przedstawiciele branży nie ukrywają już nawet, że zatrudniają pracowników z Nepalu czy regionu Kaukazu, zaś spora część z nich pracuje na budowach w sposób nielegalny.
Zatrudnienie w branży budowlanej zwiększyło się w tym roku i wyniosło ogółem około 420 tys. osób, przy czym i tak jest niższa o 70 tys. niż w rekordowym 2011 roku. Jednocześnie zdaniem przedsiębiorstw z tego sektora obecnie niedobór pracowników wynosi od 100 do nawet 120 tys. wakatów, z kolei według danych Głównego Urzędu Statystycznego w budownictwie pozostaje 24 tys. wolnych miejsc pracy.
Organizacje zrzeszające przedsiębiorców budowlanych twierdzą, że brakuje im zwłaszcza specjalistów, czyli osób mogących pracować jako cieśle, spawacze czy operatorzy dźwigów. Sytuacji nie ratują jednak imigranci, chociaż są oni coraz chętniej zatrudniani przez tę branżę. Trudno jest jednak potwierdzić posiadane przez nich uprawnienia, dlatego wykonują oni jedynie najprostsze prace.
Nie zmienia to jednak faktu, że sektor budowlany już teraz zatrudnia zagranicznych pracowników, a zdecydowaną większość z nich stanowią obywatele Ukrainy, zaś na drugim miejscu plasują się Białorusini. Coraz częściej pracę na budowach znajdują jednak osoby pochodzące z bardziej egzotycznych kierunków, a więc Nepalu, Azerbejdżanu czy Gruzji. Przedsiębiorcy budowlani nie ukrywają już nawet, iż bardzo wielu obcokrajowców znajduje zatrudnienie „na czarno”.
Duże firmy wystosowały przy tym apel do rządu Mateusza Morawieckiego, w którym domagają się większych ułatwień związanych z zatrudnianiem przez nich obcokrajowców. Chodzi głównie o przedłużenie limitu przebywania w Polsce na podstawie oświadczeń o pracę, a także uproszczenia przy przedłużaniu pobytu dla osób pracujących już od pewnego czasu w przedsiębiorstwie.
Na podstawie: forsal.pl.