Szczyt w rosyjskim Soczi zorganizowany z okazji dwudziestolecia powstania Związku Białorusi i Rosji nie przyniósł spodziewanych rezultatów. Prezydenci obu państw, Aleksander Łukaszenka i Władimir Putin, według zapowiedzi sprzed kilku miesięcy mieli podpisać umowy o dalszym zacieśnianiu współpracy, ale ostatecznie do niczego takiego nie doszło.
Sytuacja w tej sprawie znacząco się zresztą zmieniła. Parę miesięcy temu wydawało się, że zacieśnienie trwającej od dwudziestu lat integracji Związku Białorusi i Rosji nie tylko nastąpi, lecz będzie być może oznaczać nawet wchłonięcie Białorusi przez Rosję. W ostatnich tygodniach Łukaszenka odwiedził jednak kilka państw europejskich, a także zapowiadał, że w żadnym wypadku nie zgodzi się na rezygnację z białoruskiej niepodległości.
Przeciwko takiej ewentualności odbyły się zresztą protesty, zaś największy z nich miał miejsce w Mińsku. Na ulicach białoruskiej stolicy pojawiło się kilkaset osób, które zgromadziły się pod ambasadą Federacji Rosyjskiej. Udało im się nawet przedstawić rosyjskim dyplomatom swoją petycję, wręczoną im za pośrednictwem miejscowej milicji. Sam tekst rezolucji białoruskich opozycjonistów nie tylko krytykował białorusko-rosyjską integrację polityczną, ale nazywał głowy obu państw „dyktatorami”.
Ostatecznie do podpisania nowych umów integracyjnych nie doszło, chociaż wczoraj Łukaszenka i Putin rozmawiali za zamkniętymi drzwiami przez ponad pięć godzin. Według doniesień mediów negocjacje były bezowocne, dlatego dzisiaj obaj prezydenci bez specjalnego entuzjazmu pogratulowali sobie z okazji 20. rocznicy podpisania umów integracyjnych. Ich urzędowe gratulacje ograniczyły się zresztą do deklaracji o chęci dalszego wdrażania umowy związkowej z 1999 roku na równych zasadach.
Przedstawiciele rządów obu państw deklarują jednocześnie, że szczyt w Soczi pozwolił na „zbliżenie stanowisk” i omówienie wielu ważnych kwestii, jednak nie przedstawili oni żadnych konkretów. Być może przyjdzie na nie czas już 20 grudnia, ponieważ wówczas Putin ma spotkać się z Łukaszenką w Sankt Petersburgu.
Na podstawie: naviny.by, sb.by, kommersant.ru.