Kanclerz Niemiec Angela Merkel przybyła do Stambułu, aby wraz z prezydentem Recepem Taiyypem Erdoğanem otworzyć niemiecko-turecki kampus na uniwersytecie w Stambule. Ich rozmowy zdominowały jednak sprawy związane z sytuacją międzynarodową, a przede wszystkim z syryjskimi uchodźcami oraz ofensywą syryjskiego wojska w prowincji Idlib.
Oficjalnie najważniejszym punktem wizyty niemieckiej kanclerz było otwarcie wspomnianego niemiecko-rosyjskiego kampusu uniwersyteckiego. W swoich założeniach ma on być dowodem na głęboką przyjaźń pomiędzy oboma państwami, której kolejnym etapem ma być rozwój współpracy w zakresie kooperacji na polu edukacyjnym. Erdoğan przypomniał, że w Stambule od półtora wieku funkcjonuje również niemieckie liceum.
Najważniejsze dla Merkel i Erdoğana było jednak omówienie kwestii międzynarodowych. Niemiecka kanclerz miała dać nadzieję tureckiemu prezydentowi na uzyskanie przez niego większej puli pieniędzy z Unii Europejskiej. Na dalszą pomoc dla syryjskich uchodźców, wciąż przebywających na terytorium Turcji, ma zostać przeznaczone kolejne dwa lub trzy miliardy euro. Sam Erdoğan zauważa, że Turcja ponosi wysokie koszty ich pobytu, natomiast teraz szykuje się ich kolejna fala związana z ofensywą wojska syryjskiego na Idlib.
Kwestia ostatniej prowincji kontrolowanej przez „rebeliantów” także miała być temat rozmów dwójki przywódców. Merkel miała zadeklarować gotowość przeznaczenia niemieckich funduszy na budowę zakwaterowania dla Syryjczyków. Ponadto Niemcy i Turcja chcą wspólnie działać na rzecz zawieszenia broni w Libii, gdzie siły pod dowództwem gen. Chalifa Haftara są bliskie pokonania rządu w Trypolisie.
Na podstawie: tagesspiegel.de, dailysabah.com.