Działała w organizacjach społecznych, politycznych, walczyła z zepsutym systemem, klientelizmem, niesprawiedliwością.
Odwagi mogliby jej pozazdrościć wszyscy politycy ówczesnego rządu.
Nie udawała, że nic się nie dzieje, tylko mężnie walczyła konspiracyjnie i otwarcie o lepsze życie dla Polaków, o godny los dla ukochanej sobie Ojczyźnie.
Bardzo ceniła sobie szczerość i uprzejmość innych ludzi, starała się im odwdzięczać ze zdwojoną siłą. W 1987 r. powstał ośrodek dla uchodźców w Buffalo, który został nazwany „Anna Walentynowicz Apartments”, co bardzo wzruszyło tę niesamowicie skromną Kobietę. Swego czasu mieszkała u rodziny Józefa Piłsudskiego (jego córką Wandą, wnukiem Krzysztofem Jaraczewskim).
W ciężkich dla Polski czasach pomagała przy organizacji licznych Mszy Świętych z udziałem m.in. ś.p. ks. Jerzego Popiełuszki.
Pomagała swoim chorym i samotnym podopiecznym, a przecież sama żyła z bardzo skromnej emerytury, podczas gdy Jaruzelski pławi się w luksusowych wypłatach, co jest jedną z największych porażek polskiego systemu emerytalnego i obrazem nieudolności polskiego rządu.
Jej jedynym kontaktem z organami 'sprawiedliwości’ były; wielokrotne internowania, upokarzanie, zatrzymania, sądzenia, więzenia.
Ciekawe cytaty z biografii Anny Walentynowicz p.t. „Cień przyszłości” dot. Lecha Wałęsy ps. Bolek:
„Nigdy nie mogłam zrozumieć, dlaczego niektórzy ludzie chętnie posługują się drobnymi kłamstewkami, nawet jeżeli nie muszą. Pewnie czasem jest to nieszkodliwa słabość charakteru, częściej – chęć ukrycia większych oszustw. U Wałęsy zaobserwowałam jedno i drugie.”
„Do nieszkodliwych zaliczam opowieści o styropianie. W sali BHP – a tam sypiali członkowie Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego – nie było styropianu. Spaliśmy na krzesłach, fotelach, potem – na dostarczanych przez ludzi z zewnątrz – materacach. Joanna Gwiazdowa przespała noc czy dwie na podłodze z wycieraczką pod głową zamiast poduszki. Wałęsa miał do dyspozycji dwa fotele, potem jego „osobisty kamerdyner”, Zenon Kwoka z MPK, codziennie przygotowywał mu posłanie na nadmuchiwanym materacu i przykrywał dwoma kocami. Gdzie ten historyczny styropian?”
„Bardziej zagadkowa jest opowieść o skoku przez płot. Owszem, na spotkaniach WZZ, kiedy omawialiśmy scenariusz przyszłego strajku, skok przez płot był brany pod uwagę, ale jako sposób opuszczenia stoczni przez Wałęsę, gdyby strajk się nie udał. Nie było mowy o wskakiwaniu do stoczni przez płot, bo i po co? Jeśli załoga zdecyduje się na strajk, to wpuści Lecha zwyczajnie, przez bramę.
Ale strajk się zaczął, Wałęsy nie było, a płot czekał. Mający skakać pojawił się później i, jak twierdzą świadkowie, wykorzystał wejście do wydziału konstrukcyjnego. Dlaczego?
Żeby robotnicy nie zorientowali się, że ich „przywódca” nie miał nic wspólnego z wybuchem strajku i żeby nie wiedzieli, kto go wprowadził.
Przy bramach wejściowych stały straże stoczniowców i nikt nie odnotował powrotu Lecha do stoczni.
Zresztą sam Wałęsa wersję o skoku przez płot wymyślił dużo później. Najpierw miała to być dziura w płocie (tak zanotowała K. Jagiełło w książce „Kotwica i krzyż”).
Sprawdzaliśmy. Jedyny, nadający się do przeskoczenia płot odgradza stocznię od innych zakładów, więc jak miałby się tam znaleźć niedoszły skoczek? Za dużo byłoby tego skakania. W całym ogrodzeniu nie można było znaleźć nawet śladu dziury, przez którą mógłby się prześlizgnąć człowiek. Więc ani skok, anie pełzanie.”
Anna Walentynowicz zmarła w tragicznym wypadku samolotu, w katastrofie w Smoleńsku dnia 10.10.2010r.
Leciała na uroczystości związane z uczczeniem ofiar Zbrodni Katyńskiej jak na Wielką Patriotkę polską przystało.
Zginęła tragicznie, ale na zawsze pozostanie w pamięci jako niezwykły człowiek, definicja Człowieka wielkiego duchem.
Pokój Jej duszy.